Ostatnie kilka lat nie należało do najłatwiejszych dla fińskich skoczków. Anssi Koivuranta wierzy jednak, że chude lata już minęły.
Wraz z nowym trenerem przyszedł czas na zmiany - nie tylko sposobu trenowania, ale także nastawienia psychicznego. I chociaż podwaliny pod to pozytywne nastawienie stworzył jeszcze Pekka Niemelä, to dopiero teraz widać prawdziwą zmianę podejścia do skoków. Jak mówią sami zawodnicy, bardzo dużo zmieniło zwycięstwo Anssi Koivuranty w Innsbrucku, bo pokazało, że można wygrać nawet jeśli nic wcześniej na to nie wskazywało.

Również Anssi dzięki tej wygranej nabrał wiary w siebie i w końcu uwierzył, że tak jak przed laty zwyciężał w zawodach kombinacji norweskiej, tak teraz może wygrywać konkursy skoków.

- Latem przeprowadziłem się do Lahti. Chociaż całe życie spędziłem w Kuusamo i Rovaniemi, to jednak teraz w Lahti znajduje się najważniejsze centrum treningowe w kraju. Tutejsze skocznie mają świetne profile treningowe. Ponadto Lahti w 2017 roku organizuje mistrzostwa świata. Sama świadomość, że taka impreza odbędzie się wprost przed twoimi drzwiami jest wspaniała, ale ja nie chcę tylko oglądać tych zawodów, ja chcę wziąć w nich udział - komentuje Koivuranta.

Obecnie Lahti jest najprężniej działającym, a przez to również najlepiej dofinansowanym, ośrodkiem szkoleniowym skoków narciarskich w Finlandii. Nie bez znaczenia jest również dogodne położenie miasta, zaledwie godzinę jazdy pociągiem od Helsinek.

- Podejmując decyzję o przeprowadzce kierowałem się również wygodą. Kiedy mieszkałem w Rovaniemi, dużym problemem był zawsze dojazd na zgrupowania i konkursy, a także powroty z nich. Często całą noc musiałem spędzać w Helsinkach, żeby dopiero następnego dnia rano złapać samolot powrotny do domu. Przez to traciłem cały dzień, który mógłbym poświęcić na odpoczynek czy spokojny trening w domu i przygotowanie się do następnych zawodów. Kiedy mieszkasz w Lahti, ten problem odpada, a to znaczna ulga dla organizmu i portfela. Jedyne, co mnie martwi to fakt, że na południu Finlandii jest znacznie mniej śniegu niż na północy. Nie lubię, kiedy przed drzwiami mam codziennie mniej niż dwa metry świeżego śniegu - śmieje się Fin.

Koivuranta chwali również współpracę z nowym trenerem kadry, Janim Klingą, z którym miał okazję trenować jeszcze podczas swojej kariery dwuboisty.

- Jani wprowadził nowe standardy treningu. Nie mówię, że moje treningi w klubie w Rovaniemi były złe, jednak czasem trzeba wprowadzić dość duże zmiany, żeby móc pójść naprzód. Jani zreformował system i wydaje mi się, że wszystkim wyjdzie to na dobre - dodaje Anssi. - Myślę, że największe trudności i problemy są już za nami. Kiedy treningi zostały zrewolucjonizowane, letnie obozy treningowe wyglądały całkiem inaczej. Wszyscy poczuliśmy nowy przypływ energii i wiary w to, co robimy. Oczywiście, przed nami jeszcze dużo do zrobienia, jednak widzimy, że ciężka praca przynosi rezultaty i że w końcu mamy zaplecze i wsparcie, które umożliwi nam osiągnięcie sukcesu.

Chociaż Finowie nie startowali we wszystkich konkursach Letniej Grand Prix, to Anssi jest zadowolony z przebiegu lata.

- Lato nie jest moją ulubioną porą roku do skoków, a zawody letnie zawsze są dla mnie wyzwaniem. W tym roku czułem się jednak znacznie lepiej. Mimo to muszę przyznać, że nie mogę doczekać się zimy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nie mam powodów do zmartwień. Nie chcę zbytnio forsować się na początku sezonu, żeby potem opaść z formy. Moimi celami na zbliżającą się zimę są mistrzostwa świata w Falun oraz Turniej Czterech Skoczni. Jeśli tam zajmę dobre miejsca, cały sezon uznam za udany.

Chociaż Koivuranta posiada w swojej kolekcji medal olimpijski wywalczony w Turynie, to jednak liczy na to, że najlepsze jeszcze przed nim.

- Toni Nieminen był najlepszy w wieku szesnastu lat, ale Noriaki Kasai teraz święci swoje największe triumfy. Nieprawdą jest więc, że skoczek jest w najlepszej formie, kiedy ma dwadzieścia kilka lat. Wiem, że najlepsze lata są jeszcze przede mną.