Obecna forma naszego Mistrza nie pozostawia złudzeń, że najlepszy i jedyny polski skoczek w czołówce Pucharu Świata przeżywa kryzys. Małysz twierdzi, że forma powinna wrócić, gdy potrenuje na małych skoczniach, gdzie łatwiej będzie mógł poprawić błędy. Podkreśla również, że najważniejsze jest w tym momencie zachowanie spokoju.
Ze zdaniem skoczka zgadzają się również różni specjaliści: "Adam jest obecnie dla siebie najlepszym lekarzem. Jak mówi, że potrzebuje treningu, trzeba pozwolić mu potrenować" - komentuje doktor psychologii z krakowskiej AWF.
Trzeba też pamiętać, że Małysz skacze już czwarty sezon na bardzo wysokim poziomie i ma świadomość faktu, że jak to podkreślał już w 2001 r.: "Kryzys kiedyś musi przyjść. Nie zawsze będę tak dobrze skakać". Z pewnością nie przeczuwał, że kryzys przyjdzie dopiero za ponad dwa lata. Nawet tak znakomity skoczek jak Janne Ahonen co jakiś czas znikał z pierwszych stron gazet i miejsc na podium. Nie był w stanie utrzymać bardzo dobrej formy nawet połowę tego czasu co Adam. Inny znany skoczek - Sven Hannawald potrafi utrzymać doskonałą dyspozycję przeważnie przez kilka konkursów, kiedy bezapelacyjnie zwycięża, nie mając sobie równych. A potem nagle "Hanni" nie kwalifikuje się do pierwszej trzydziestki...
Trener polskich skoczków podkreśla, że wystarczy kilka dni solidnego treningu, aby Adam znów wrócił na szczyty umiejętności. Polskim dziennikarzom i kibicom pozostaje jeszcze raz uwierzyć Tajnerowi na słowo i poczekać na efekty. Przecież rok temu było podobnie, Małysz skakał słabiej, ale na Mistrzostwa Świata w Predazzo odzyskał formę. I to jaką formę! Dwukrotne Mistrzostwo Świata osiągnięte w rewelacyjnym stylu pokazało, że spokojny trening jest znakomitą receptą na sukces i poprawienie błędów. Właśnie - "spokojny trening". O zachowanie spokoju prosił Małysz, prosił Apoloniusz Tajner, a tymczasem nagłówki gazet nie stronią od krytycznych haseł i wypowiedzi. "Gazeta Wyborcza" (tytuł: "Gorzej, fatalnie wręcz") obliczyła kiedy to nasz Mistrz po raz ostatni nie zakwalifikował się do konkursu Pucharu Świata. Okazuje się, że było to aż 48 miesięcy temu.
Ujawnili się teraz różni "kibice", dla których skoki to był wyłącznie Adam Małysz, a uznawali się za wybitnych specjalistów w tej dyscyplinie sportu. Smutne jest to, że na forach głównych portali internetowych pojawią się takie opisy jak: "Małysz do gnoju" (dalej padają nie cenzurowane słowa), czy też "Małysz - srałysz", oraz wiele innych w podobnym tonie.
Zdumiewające jest jak ludzie szybko zapominają o chwilach radości i wzruszeń jakie dostarczył nam wszystkim Adam. Wiele osób nie pamięta już dwóch medali Olimpijskich, zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni, trzech tytułów Mistrza Świata, oraz trzech zwycięstw z rzędu w Pucharze Świata. Na szczęście można doszukać się na wspomnianych forach wypowiedzi "podtrzymujących na duchu" naszego Mistrza: "Jeszcze Wam Adam pokaże, rok temu był dołek, a potem 2 x złoto!", "Adaś nic się nie martw".
Gdy dzisiaj mój opis na gadugadu nawiązywał do słów piosenki zespołu góralskiego "Gronie" ("Adam Małysz, Adam jest nasz! Gdziekolwiek się pojawi tam rekord poprawi"), odezwała się moja znajoma pisząc: "chyba śnisz"..., dlatego tym bardziej mam nadzieję, że nasz skoczek wkrótce odzyska formę i przywróci wiarę w zwycięstwa polskim kibicom.

Szanujmy Małysza za wcześniejsze dokonania i wspierajmy Go w trudnych chwilach licząc, że już niedługo ponownie zobaczymy zwycięskiego Adama!