Pierwszy konkurs Letniej Grand Prix był wspaniałym triumfem Petra Prevca. Nic więc dziwnego, że Słoweńcy nie mogą doczekać się kolejnych zmagań - szczególnie że w Einsiedeln wystąpi również Jernej Damjan, który w ubiegłym sezonie walczył o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej LGP.
Do Einsiedeln poza liderem cyklu i Jernejem Damjanem, który zastąpił Tomaža Nagliča, pojadą: Nejc Dežman, Rok Justin, Robert Kranjec, Matjaž Pungertar oraz Jurij Tepeš.

Dla Damjana będzie to pierwszy występ w międzynarodowych zawodach w tym sezonie.

- W ostatnim czasie nie miałem większych problemów ze skokami, więc moja forma jest w porządku. Zobaczymy, co przyniosą serie treningowe, których już nie mogę się doczekać. Muszę przyznać, że brakowało mi konkursów - przyznał 31-latek.

Podopieczny Gorana Janusa borykał się w czerwcu z wirusem pokarmowym i dlatego musiał zrezygnować z występów w Pucharze Cockty:

- Nie wiem, co mi było, ale ciągnęło się to przez trzy tygodnie. Przez pięć dni miałem gorączkę, potem mój stan poprawiał się w nocy i było w porządku jakieś trzy dni, a później znowu pogorszenie i tak w kółko - przyznał Damjan.

Z kolei na początku lipca sympatycznemu Słoweńcowi urodziła się córeczka - Niki. Jednak, jak przyznaje zawodnik, nie zaniedbywał ani treningów, ani swoich domowych obowiązków:

- Podczas gdy żona opiekuje się córeczką, ja gotuję i sprzątam. Ale nie było mnie na treningu tylko dwa razy - w dniu narodzin Niki i dzień po - powiedział Damjan, który w tym czasie trenował pod okiem Simona Podreberška.

Pytany przez słoweńskich dziennikarzy, czy dziecko - podobnie jak w Formule 1 - spowalnia zawodnika, błyskawicznie zaprzeczył:

- W moim przypadku jest wręcz przeciwnie. Teraz mam kogoś, dla kogo będę skakać i od kogo będę czerpać dodatkową motywację - stwierdził.