Kontuzja, której doznał Janne Ahonen podczas sobotnich zawodów w Lahti, okazała się poważniejsza niż wszyscy sądzili. Skoczek wymaga bowiem pilnej operacji.
Początkowo wydawało się, że kolano jest jedynie nadwyrężone i kilka dni odpoczynku powinno wystarczyć, aby Ahonen wrócił do treningów. Po dokładniejszych badaniach, w tym przeprowadzonym we wtorek rezonansie magnetycznym, okazało się, że niezbędna będzie interwencja chirurgiczna. Skany pokazały, że więzadła w kolanie są na tyle naciągnięte i skręcone, że ich samodzielna regeneracja nie będzie możliwa. Operacja została zaplanowana na piątek i zostanie przeprowadzona w prywatnej klinice w Helsinkach.

- Liczę na to, że obędzie się bez dużej operacji i wystarczy tylko kilka szwów. W takim wypadku grozi mi jedynie tygodniowa przerwa. Oczywiście ta opcja jest najbardziej pożądaną - skomentował sytuację Janne Ahonen.

Nawet jeśli potrzebny będzie większy zabieg, gdy uszkodzenia więzadeł w kolanie będą znaczne, przerwa od treningów potrwa najwyżej miesiąc i - jak twierdzi sam skoczek - na tym etapie nie będzie to dla niego katastrofą.

- Treningów nie zacząłem wczoraj. Również przede mną jeszcze dużo czasu, żeby nadrobić ewentualne opóźnienia. Do tej pory wszystko przebiegało zgodnie z planem. Póki co nie mówimy o żadnej długoterminowej rehabilitacji, a raczej o spokojnym powrocie do ćwiczeń. Jestem raczej optymistą.

Również fakt, iż więzadła nie są zerwane - jak w 2010 roku - cieszy skoczka, który przez tamtą kontuzję stracił szansę na medale podczas XXI Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver.

- Wtedy straciłem całe miesiące przygotowań do igrzysk. Kolano tego nie wytrzymało i potrzebna była naprawdę poważna operacja, a po niej całe miesiące rehabilitacji. Teraz wygląda na to, że unikniemy takich problemów - dodaje skoczek.