Kilka tygodni temu za pośrednictwem naszego portalu mieliście okazję wcielić się w rolę dziennikarza i przeprowadzić wywiad z Dawidem Kubackim, który chętnie odpowiedział na zadane przez Was pytania. Oto efekty Waszej pracy!
Dlaczego akurat skoki narciarskie? Na pewno myślałeś o innych rzeczach, które mógłbyś robić w życiu. Co skłoniło Cię do wyboru tak trudnej i wymagającej samozaparcia dyscypliny?

Dawid Kubacki: Od dziecka jeździłem na nartach, z kolegami robiliśmy małe skocznie. Od młodzieńczych lat również zachwycam się lataniem. Z tej kombinacji wyszły mi skoki narciarskie i tak już zostało.

Jak myślisz, co robiłbyś w życiu, gdybyś nie został skoczkiem? Czy jest coś, czemu mógłbyś się poświęcić?

Aktualnie nie widzę dla siebie innej drogi życiowej. Kończę też studia, więc jest jakieś wyjście awaryjne. Ponadto mam sporo zainteresowań, jednak myślą przewodnią są skoki.

Podczas igrzysk w Soczi internet opanował filmik z małym Kamilem Stochem, mówiącym, że w przyszłości zostanie mistrzem olimpijskim. Marzenie „Rakiety z Zębu” spełniło się z nawiązką. A co jest Twoim największym marzeniem?

Jednym z największych marzeń jest oczywiście złoto olimpijskie, ale są też takie bardziej popularne, jak choćby długie i szczęśliwe życie w zdrowiu.

Kto ze świata skoków jest Twoim największym idolem?

Nie mam idoli. Są ludzie, którzy dają mi przykład swoją postawą w dążeniu do celu, jednak nie ma osoby, którą chciałbym się stać, wole zostać sobą.

Dużą część życia skoczka zajmują wyjazdy na zawody. Z kim najczęściej mieszkasz podczas konkursów i zgrupowań? Czy jest to zawsze ta sama osoba, czy może często zmieniasz współlokatorów?

Najczęściej mieszkałem z Krzyśkiem Miętusem, jednak to się zmienia w zależności od tego, kto jedzie na dane zawody.

Niektórzy skoczkowie odprawiają istne rytuały, aby skoncentrować się przed zawodami? Jak to wygląda u Ciebie? Czy masz jakąś specjalną playlistę bądź piosenkę, której słuchasz przed konkursem?

Myślę, że każdy z nas ma jakiś swój rytuał. U mnie jest on może mniej widoczny, ponieważ główne przygotowanie przed samym skokiem zachodzi w głowie.

Czy spóźniłeś się kiedyś na start?

Kilka razy było blisko, ale zawsze udawało mi się szczęśliwie zdążyć na swój skok.

W minionym sezonie poza Kamilem wyróżniał się także Noriaki Kasai, który został najstarszym zwycięzcą konkursu Pucharu Świata. Jesteś jeszcze młody i masz sporo czasu, ale może wiesz już, czy zamierzasz skakać po czterdziestce?

Skoki to niewątpliwie coś, co kocham, dlatego zamierzam skakać, dopóki zdrowie mi na to pozwoli.

Nie od dziś wiadomo, że słyniesz z mocnego wybicia. W jaki sposób je trenujesz?

Cała nasz kadra trenuje bardzo podobnie, ale nie będę zdradzał, jak wyglądają nasze treningi.

Co powoduje ściąganie na prawą stronę zeskoku i czy naprawdę nie da się tego wyeliminować?

Powodem jest mała asymetryczność w ułożeniu ciała, cały czas nad tym pracujemy, jednak nie da się tego poprawić z dnia na dzień.

Przez lata odnosiłeś sukcesy wyłącznie podczas Letniej Grand Prix, a zimą nie byłeś w stanie nawet zapunktować? Co spowodowało odblokowanie?

Starty w Pucharze Świata to coś wyjątkowego i myślę, że trzeba do tego dorosnąć. Bardzo pomaga też przygotowanie mentalne.

Jaka jest przyczyna Twojej lepszej dyspozycji podczas zawodów LGP?

Uważam, że to jedynie łatka, jaka została mi doczepiona. Ja przypominam sobie tylko jeden sezon letni, w którym bardzo dobrze mi poszło.

W Pucharze Świata zaliczyłeś cztery weekendy w Engelbergu i trzy razy osiągnąłeś tam najlepszy wynik w sezonie. Czy w takim razie można Gross-Titlis nazwać Twoją ulubioną skocznią?

Owszem, miałem tam dobre starty, ale nie wiem, czym jest to spowodowane. Moją ulubioną skocznią pozostaje ta w Zakopanem.

Jakie są Twoje plany na przyszły sezon? Czy zamierzasz zmienić coś w sposobie trenowania? Czy może wszystko odbędzie się po staremu?

Nad naszym przygotowaniem pracuje cały sztab ludzi, którzy się na tym znają. Nie zamierzam się im przeciwstawiać i będę wykonywał plan, który - jak widać po wynikach grupy - jest skuteczny.