Miniona zima nie należała do Aleksandra Zniszczoła. Utalentowany dwudziestolatek z Wisły co prawda dobrze spisywał się się w drużynowych konkursach MŚJ i Uniwersjady, ale indywidualnie nie zachwycał...
Zniszczoł w tym sezonie zaliczył tylko dwa starty w Pucharze Świata, startując w Wiśle i Zakopanem. W obu przypadkach zajął dalekie czterdzieste miejsce, choć w kwalifikacjach plasował się dużo wyżej (jedenasta i czternasta lokata). Podobnie było podczas najważniejszych imprez dla kadry juniorów - na treningach osiągał świetne rezultaty, by w konkursach o medale znaleźć się poza podium...

- Nie wyglądało to zbyt kolorowo. Na treningach wszystko było niby OK, później coś jakby łapało mnie za nogę i ciągnęło w dół - to mnie najbardziej denerwowało - tłumaczy Polak. - Dotyczy to przede wszystkim mistrzostw świata juniorów, gdzie zależało mi na medalu. Ale w sumie tak było w każdych zawodach. Przez cały sezon próbowałem coś z tym robić, ale było ciężko. Nie da się tego tak szybko zwalczyć.

Mimo wszystko pewnych sukcesów nie zabrakło - Zniszczoł dwukrotnie plasował się w czołowej dziesiątce konkursów Pucharu Kontynentalnego. Był też mocnym punktem drużyn, które wywalczyły złote medale Uniwersjady i mistrzostw świata juniorów.

- No tak, ale skoki to jednak sport indywidualny - przyznaje nieco rozczarowany Zniszczoł.

Co w takim razie nie pozwoliło sympatycznemu zawodnikowi Wisły Ustronianki na przeniesienie dobrych skoków treningowych na konkursy?

- Przegrała głowa. Chciałem udowodnić coś sobie, a w pewnym stopniu także innym. Wywierałem na sobie zbyt dużą presję. Trudno się mówi, teraz trzeba się tego pozbyć i jedziemy dalej!

A co zrobić, żeby nie dać się presji?

- Prawdopodobnie nawiążę współpracę z psychologiem, a z czasem problem sam powinien zniknąć - dodał.

Bezpośrednio po podsumowującej sezon konferencji prasowej Polskiego Związku Narciarskiego kadra juniorów, razem ze Zniszczołem, udała się do Kołobrzegu na zgrupowanie regeneracyjne. Co potem?

- Po sezonie czas na studia i nabranie ochoty na nowy sezon - zakończył Polak.