Mika Kojonkoski był jedynym Finem, który śmiał się po zakończeniu pierwszego konkursu w ramach tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Jego podopieczny Sigurd Pettersen zrobił dziś swym rekordowym skokiem na 143,5 metra oraz zwycięstwem prawdziwą furorę. Fiński trener podkreśla, że jedyne, czego bał się przed skokiem Pettersena, to tego, że skoczy on... za daleko.
Sigurd Pettersen miał zaledwie sześć lat, gdy po raz ostatni jego rodak stał na najwyższym stopniu podium podczas zawodów w Oberstdorfie. Dokonał tego Vegard Opaas w 1986 roku. Dziś niesamowity skok Sigurda w drugiej serii konkursu na skoczni Schattenberg postawił na nogi całą Norwegię.
"Przed drugim skokiem nie denerwowałem się już tak bardzo, jak przed pierwszym" - opowiada dzisiejszy zwycięzca - "Na fladze, którą trzymał Mika, widziałem, że mam przeciwny wiatr. Na to właśnie czekałem - wystarczyło tylko to wykorzystać. Dostałem dobry podmuch i nie było powodu skracać skoku" - dodaje Pettersen, który wyprzedził Austriaka Thomasa Morgensterna aż o 22,5 punktu. Dzisiejsze zwycięstwo było czwartym w karierze Norwega, jednak pierwszym w Turnieju Czterech Skoczni. "Całkiem niezły początek" - śmieje się Pettersen.
Na Sigurda zwrócone są teraz oczy całego narciarskiego światka - po wygranej z tak dużą przewagą jest niekwestionowanym faworytem do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej turnieju. Co na to sam zainteresowany? "Każdy skok to walka, a ja chcę po prostu dobrze bawić się na skoczni. Wszystko jest możliwe, chociaż każdy konkurs będzie inny" - podsumowuje zwycięzca konkursu w Oberstdorfie.
Dobry wynik Pettersena podbudował całą drużynę. Tommy Ingebrigtsen, dla którego jest to już dziesiąty występ w TCS, cieszył się ze swojego ósmego miejsca, jak również ze zwycięstwa kolegi, które przyrównał do swojego triumfu podczas Mistrzostw Świata w Thunder Bay w 1995 roku. Roar Ljoekelsoey był umiarkowanie zadowolony ze swojej dziewiątej lokaty. "To nie było jakieś szczególne osiągnięcie, ale i tak cieszę się, że byłem wśród dziesięciu najlepszych." - tak komentował swój występ. Roar pozostał jednak liderem Pucharu Świata i wystąpi w żółtej koszulce w konkursie noworocznym. Na temat ewentualnego zwycięstwa Sigurda w klasyfikacji TCS wypowiada się ostrożnie: "Sigurd jest moim osobistym faworytem, ale wiele może się zdarzyć. Na pewno rozstawił nas po kątach i wprowadził wśród nas wielką nerwowość." - śmieje się Roar.
"Teraz ważne jest, żeby Sigurd robił to, do czego jest przyzwyczajony i miał frajdę ze skakania. On chętnie relaksuje się, czytając, ale czasami jest za poważny" - mówi o swoim podopiecznym Mika Kojonkoski. Czy taki sposób radzenia sobie z presją pomoże Sigurdowi w osiągnięciu wymarzonego celu? Dowiemy sie już niebawem...