W 1998 roku Primož Peterka na starej skoczni Bloudka cieszył się ze swojej drugiej Kryształowej Kuli za zwycięstwo w Pucharze Świata. Wtedy po raz ostatni najlepsi skoczkowie świata rywalizowali na obiekcie, który doczekał się wyburzenia w 2001 roku.
Jednak po długich latach walki - dokładnie 11 października 2012 roku - nowa skocznia Bloudka, Bloudkova Velikanka, doczekała się lepszych czasów - odnowiony i urodziwy obiekt otrzymał homologację na organizację zawodów krajowych i międzynarodowych. W tym samym czasie ukończono również przebudowę Średniej Velikanki. Jednak tradycyjnie finał Pucharu Świata odbywał się na sąsiednim obiekcie braci Gorišek, czyli popularnej Letalnicy. Aż do teraz - dzięki przebudowie największej słoweńskiej skoczni w tym roku najlepsi skoczkowie świata będą rywalizowali na mniejszym obiekcie.

Tegoroczny finał Pucharu Świata będzie wyjątkowy nie tylko ze względu na skocznię, na której rozgrywane będą zawody. W tym roku w Planicy sezon będą kończyli nie tylko skoczkowie, ale i skoczkinie. Organizatorzy informują, że w Planicy wciąż są zimowe warunki, a śniegu jest około metra. Mimo że zawody nie odbędą się na Letalnicy, organizatorzy liczą na dodatni bilans i wysoką frekwencję kibiców, którzy powinni być dodatkowo zachęceni bardzo dobrymi wynikami słoweńskich skoczków. Organizatorzy spodziewają się 50 tysięcy kibiców, przy czym skocznia każdego dnia może przyjąć 20 tysięcy widzów.

- Prognozy budżetowe porównywalne są do zawodów na Letalnicy - około 1,8-1,9 miliona euro. Połowa przychodów to umowy sponsorskie, a druga część to dochody z praw telewizyjnych i oczywiście bilety. Wierzę, że w tym roku - podobnie jak w poprzednich latach - sprzedaż biletów będzie realizowała postawione cele. Miejsc dla przyjezdnych jest wystarczająco dużo. Koszty są podobne do tych na skoczni mamuciej, chociaż w tym roku śnieg nam dokuczał. Gdy zaczynaliśmy przygotowania, mieliśmy go prawie dwa metry. Będzie ciężka walka, ale chcemy osiągnąć postawiony cel - być na plusie - poinformował sekretarz generalny komitetu organizacyjnego Primož Finžgar.

Obiekt, który od czwartku do niedzieli będzie gościć najlepszych skoczków i skoczkinie, jest dobrze przygotowany - chociaż temperatury są już całkiem wiosenne.

- Poprzez te zawody chcemy pokazać światu i skoczkom, że obiekt jest gotowy, aby gościć mistrzostwa świata w 2019 roku. Poza tym przewidujemy, że ze względu na pogodę każdego dnia będzie nam ubywało śniegu, ale jesteśmy przygotowani. Ten weekend to również świetna okazja dla młodych skoczków, gdyż dzięki kwocie narodowej możemy wystawić sześciu dodatkowych zawodników (w sumie będzie mogło wystąpić trzynastu Słoweńców). Od 1998 roku, kiedy Peterka wygrał Kryształową Kulę, byliśmy pozbawieni tej kwoty, ponieważ młodych zawodników na mamucią skocznię w zasadzie się nie wpuszcza - powiedział Jelko Gros.

Czy Bloudka będzie areną zmagań o mistrzostwo świata w 2019 roku, dowiemy się na początku czerwca podczas walnego zgromadzenia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej w Barcelonie. Dla tego rodzaju wydarzenia wymagane jest również otwarcie centrum, którego budowa powinna rozpocząć się w kwietniu, a do przetargu zgłosiło się siedmiu wykonawców.

W tym roku na pewno w Planicy nie padnie nowy rekord świata, ale za rok - kiedy skocznia braci Gorišek po przebudowie będzie ponownie gościła najlepszych skoczków świata - przekroczenie magicznej granicy 246,5 metra (a nawet 250 metrów) powinno być możliwe. Tymczasem emocjonować będziemy się rywalizacją o ostatnie pucharowe punkty na obiekcie Bloudka (HS139), którego rekordzistą dzięki skokowi na odległość 140 metrów jest Robert Kranjec.