Zdaniem reprezentanta gospodarzy decyzje jury były jak najbardziej słuszne:
- Jeśli zawody by się rozpoczęły, to by było niczym samobójstwo. Wiatr mocno wiał i nikt nie mógł przewidzieć z której strony będzie podmuch - powiedział skoczek z Łomnic.
Zdaniem wielu, gdyby nie problemy zdrowotne, Czech mógłby osiągnąć wiele więcej:
- Ja tak nie myślę. Sezon mógł być gorszy, gdybym skakał od początku. Jestem bardzo religijny, dlatego myślę, że Bóg chciał, żebym trochę zwolnił i zdał sobie sprawę, że sport to nie wszystko. Teraz z powrotem jestem w miejscu, w którym chciałem być - stwierdził 24-letni skoczek.
Przed nami została już tylko ostatnia odsłona Pucharu Świata, wszyscy cieszą się na wieńczące sezon zawody w Planicy:
- Cieszę się, że zima się kończy. W tym roku działo się wokół mnie tyle, że jestem tak zmęczony jak po dwóch sezonach z rzędu. Kiedy to się skończy, pojadę na narty z moją dziewczyną, będę miał tydzień wolnego i po prostu się wyłączę - zapowiedział Koudelka.
Szósty zawodnik XXIII Mistrzostw Świata w Lotach zamierza w Planicy powalczyć o wysokie lokaty:
- To fakt, że jestem teraz bardziej pewny siebie. To trzecie zawody z rzędu, kiedy uplasowałem się w czołowej dziesiątce - i to na lotach, to niesamowite. Jadę do Planicy dobrze się bawić, nie stresuję się wynikiem. Udało mi się wrócić. Pragnę podziękować pani fizjoterapeutce Jordánkovej, która postawiła mnie na nogi, i pani psycholog Sládečkovej, która pomogła mi przezwyciężyć te problemy mówiąc: "twoja wiara cię uzdrowi". Bez nich nie byłoby mnie tutaj - powiedział Koudelka.