Słoweńcy przyjechali do Harrachowa z obrońcą tytułu mistrza świata i nie ukrywali, że liczą, iż złoty medalista pozostanie w ich reprezentacji. Niestety - okazało się, że nieudany skok Petra Prevca przekreślił jego szansę na złoto. Słoweniec musiał zadowolić się brązowym medalem.
- Chciałem, aby była jeszcze przynajmniej jedna seria. Przed zawodami miałem plan, żeby zaatakować prowadzącą dwójkę, ale tym razem natura okazała się silniejsza. Szkoda, że nie mogliśmy dzisiaj iść na górę skoczni i skakać. My, zawodnicy, chcieliśmy dalej rywalizować - przyznał Prevc.

Pomimo pesymistycznych prognoz słoweński skoczek był nieco zdziwiony wczorajszą aurą:

- Rano byłem trochę zaskoczony, kiedy odsłoniłem zasłony i zobaczyłem, że jest pochmurno, wietrznie, deszczowo, a nawet pada śnieg. Ale niezależnie od tego, że i rok temu była tutaj taka pogoda, do końca miałem nadzieję - w zasadzie tak było do momentu ogłoszenia ostatecznej decyzji. Dla mnie ten dzień - pomimo licznych komunikatów i zmian - nie był zbyt męczący. Przez cały czas po prostu czekaliśmy na decyzję jury, które pojawiały się co pół godziny, przesuwając konkurs. Na koniec dnia naprawdę fajnie było stanąć na podium - stwierdził brązowy medalista.

Po czwartkowych treningach i kwalifikacjach, zdominowanych przez Prevca, słoweński apetyt na złoto był jeszcze większy:

- Kiedy patrzę na to wszystko, mogłem spodziewać się nieco więcej. Nie mogę jednak cofnąć filmu i zmienić biegu wydarzeń. Muszę patrzeć na dobre strony - powiedział skoczek z Kranja.

Z występu swojego podopiecznego, pomimo początkowego rozczarowania, cieszył się szkoleniowiec Słoweńców, który zapowiada dalszą walkę:

- Dzisiaj trudno cokolwiek skomentować. Chcieliśmy co najmniej jedną serię, ale niestety pogoda nie pozwalała dziś skakać. Decyzja jury była właściwa. Po przespanej nocy, kiedy widziałem Petra na podium, miałem gęsią skórkę. I to jest największa przyjemność - przyznał Goran Janus. - Szkoda drugiego skoku Petra, ale ostatecznie wystarczyło to na medal - możemy więc być naprawdę zadowoleni. Nie jest tajemnicą, że przyjechaliśmy do Czech po złoty medal. Mamy brąz, ale jutro też jest dzień i walczymy dalej - zapowiedział.