Antonin Hajek po swoim drugim skoku miał sporo pecha. W końcowej fazie hamowania wypięła mu się narta, a zawodnik groźnie uderzył o bandy. Ze skoczni został zniesiony przez służby medyczne i miał być przewieziony do szpitala.
Jak się jednak okazało, wizyta w szpitalu nie była konieczna, a zawodnik został przetransportowany do hotelu, gdzie będzie odpoczywał i dochodził do siebie.

- Jest potłuczony, ale nic nie jest złamane - poinformował lekarz ortopeda Vladislav Hospodár. - W tej chwili nic nie wskazuje na to, żeby były jakieś wewnętrzne obrażenia; głowa i szyja wydają się być w porządku, podobnie kończyny. Jedynym niebezpieczeństwem jest stłuczona śledziona. Jeśli wszystko będzie dobrze, myślę, że jutro będzie w stanie skakać - dodał.