"To nie są sny, to wszystko jest możliwe"
Z przewagą "swoich ścian", przeciwko "Masce" - Janne Ahonenowi, "polskiemu Orłowi" - Adamowi Małyszowi i Matce Naturze będzie walczył Sven Hannawald podczas 52. Turnieju Czterech Skoczni. "Ten Turniej to mój dom, cały rok gorączkowo przygotowywałem się do niego i nie mogłem się go już doczekać" - powiedział Sven tuż po Świętach spędzonych w gronie rodziców, rodzeństwa i przyjaciółki Suski. Uważa on, iż tegoroczne Boże Narodzenie bardzo go wzmocniło. Tym, czym dla Borisa Beckera był niegdyś Kort Centralny Wimbledonu, jest Turniej Czterech Skoczni dla jego zwycięzcy sprzed dwóch lat - Svena Hannawalda. Przypominam, że wygrał on wówczas wszystkie cztery konkursy Turnieju. Oczywiście skocznia w Oberstdorfie jest całkiem nowym obiektem i nie skacze się już tam tak jak w poprzednich latach, gdzie niemieccy skoczkowie przeważali pięciokrotnie.

Nowoczesny stadion narciarski, który odtąd nosi nazwę "Allgäu-Arena", nie daje jednak optymistycznych prognoz, do jakich niemieccy aktualni liderzy się odnoszą. Mimo to Orły są dobrej myśli. Trener Wolfgang Steiert wierzy w Svena Hannawalda a nawet prorokuje: "Jeśli Sven wygra pierwsze zawody w Oberstdorfie, może być górą nawet we wszystkich czterech konkursach". W ogóle Steiert na sobotniej konferencji prasowej wykazywał wielki optymizm. "W naszej drużynie wszystko jest możliwe, nic nie jest snem" - stwierdził i dodał jeszcze, że na ten sezon przygotował sześciu zawodników, którzy mogą wskoczyć do pierwszej dziesiątki Turnieju.

Natomiast niemiecki portal skoków stwierdził ostatnimi czasy, iż Sven Hannawald podąża śladami Jensa Weissfloga i będzie niegdyś tak słynny i dobry jak jego idol.