Po dwunastu latach mistrzostwa świata w lotach ponownie odbędą się w Harrachowie. Podopieczni Davida Jiroutka mają medalowe ambicje, a czeski związek dodatkowo motywuje premią w wysokości miliona koron dla drużyny.
- To niezwykłe zawody, które odbywają się tu po dwunastu latach i dlatego zasługują na właściwą ocenę - powiedział dyrektor sportowy czeskiego związku ds. skoków Rostislav Jozifek, który jest również przewodniczącym komitetu organizacyjnego Mistrzostw Świata.

- To zależy, ile z premii weźmie trener, a ile inni - żartował Koudelka. - Ale poważnie: to na pewno jest motywacja, na mistrzostwa świata nie jadę jednak skakać dla premii. Jeśli by się udało, dla mnie największą satysfakcją byłby medal, który mógłbym codziennie oglądać - wyjaśnił.

Ostatni medal MŚ w lotach zdobył w Planicy dokładnie dwadzieścia lat temu Jaroslav Sakala - wtedy Czech cieszył się ze złotego krążka. Z kolei w 1983 roku Pavel Ploc wywalczył srebro właśnie w Harrachowie.

Czescy skoczkowie bardzo dobrze spisywali się ostatnio w Pucharze Świata. Koudelka po pierwszej serii w Trondheim prowadził, a ostatecznie zakończył konkurs na czwartej lokacie. Z kolei w Oslo zajął siódme miejsce, a Janda - dziewiąte.

- Nie wyznaczam sobie celów. Po tym, co przeszedłem, patrzę na skoki z innej strony. Zdrowie jest ważniejsze i niczym nie będę się stresował. Chcę być uśmiechnięty i wyluzowany. Jeśli tak będzie, to i wyniki przyjdą - stwierdził Koudelka.

Do kwalifikacji w czwartek przystąpi najpewniej najlepsza obecnie czwórka - Jan Matura, Roman Koudelka, Jakub Janda i Antonin Hajek.

- Nie ma sensu mówić, że nie jedziemy tam po medale. Ale mówię głównie o konkursie drużynowym, chociaż i indywidualnie nasze szanse nie spadają, szczególnie w Harrachowie. Wierzę, że Karkonosze ześlą dobry wiatr i będzie szansa na medalowe miejsce. W indywidualnych zawodach każde miejsce w dziesiątce będzie fantastyczne - stwierdził Koudelka. - Każdy skupia się na konkursie, ale zapomina się, że w czwartek będziemy mieli kwalifikacje, które nie są łatwe, bo awansuje z nich tylko czterdziestu skoczków. Dlatego potrzebujemy wsparcia. W związku z tym chciałbym prosić fanów, aby się nie wahali i przyjechali dopingować nas już w czwartek - apelował.

- Wierzę, że możemy skakać z najlepszymi. Nie jesteśmy faworytami, ale nie mamy nic do stracenia, a medale muszą być naszym celem. Nasze szanse nie są nierealne - zarówno w konkursie indywidualnym, jak i drużynowym - stwierdził Hajek.

Również zdaniem trenera Davida Jiroutka jego podopieczni mogą sprawić niespodziankę i stanąć na podium podczas tych mistrzostw:

- Trzeba powiedzieć, że do rozdania są dwa komplety medali, oba są w naszym zasięgu. Chłopcy są przygotowani, a tak blisko medalu jeszcze nie byli. Mogę obiecać, że naprawdę się postaramy - zapowiedział szkoleniowiec.

Mistrzostwa odbędą się pomimo wyjątkowo wysokich temperatur. Organizatorzy produkowali śnieg za pomocą azotu i niemieckiej technologii kruszonego lodu - z tego powodu budżet wzrósł o 2,5 mln koron.

- Sytuacja z powodu ciepłej pogody nie jest dobra, pieniądze po prostu nikną, ale skocznia jest przygotowana - poinformował Jozifek. - Mamy wystarczająco dużo śniegu, aby przetrwać do niedzieli, chociaż wymagało to ogromnego wysiłku. Zawody przeprowadzimy - dodał.