Peter Prevc nie będzie najlepiej wspominał tegorocznego nordyckiego tournée. Słoweniec miał walczyć z Kamilem Stochem o Kryształową Kulę, a teraz musi bronić się przed trzecim w Pucharze Świata Severinem Freundem.
O ile pierwszy konkurs w szwedzkim Falun, po udanych dla Prevca Igrzyskach w Soczi, nie zapowiadał obniżki formy słoweńskiego skoczka, to już zawody w Finlandii pokazały, że w skokach podopiecznego Gorana Janusa zaczynają pojawiać się błędy. Najgorsze przyszło jednak w Norwegii, gdzie w loteryjnym konkursie w Trondheim Prevca zabrakło w finałowej serii. Również pierwszy skok w konkursie na Holmenkollen nie był udany:

- Na zawodach w Oslo walczyłem z samym sobą. Pierwszy skok nie wyszedł najlepiej. Miałem ponad dwadzieścia punktów straty. Musiałem się pozbierać. Przeanalizowałem skok na kamerze i w drugiej serii spisałem się znacznie lepiej - przyznał 21-letni zawodnik.

Dla Prevca nordyckie tournée było wymagające nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym:

- Stresująco było przede wszystkim na koniec. Brakowało dobrych skoków i rezultatów. Kiedy wszystko idzie dobrze, automatycznie masz więcej zapału. A kiedy skoki nie są dobre, turniej jest nieco bardziej męczący - przyznał Słoweniec.

Prevc obecnie zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, ale wydaje się, że jego szanse na zdobycie Kryształowej Kuli są czysto matematyczne. Co gorsza - coraz bardziej zagraża mu trzeci w klasyfikacji Severin Freund:

- Do świąt nie byłem nawet w dziesiątce. Teraz wciąż jestem drugi w Pucharze Świata. W ciągu dwóch miesięcy oddałem wiele dobrych skoków. Stoch jest teraz w świetnej formie, Freund złapał wysoką dyspozycję. Mi ona teraz ucieka - przyznał Prevc.

Teraz przed skoczkami chwila przerwy od pucharowych zmagań, później czas na loty w Harrachowie i rywalizację o kolejne medale:

- Loty w Harrachowie będą dla mnie ucieczką od mniejszych skoczni. Tam będę szukał nowej energii - stwierdził Prevc.