Nordyckie tournée‎ już za nami, z czego z pewnością cieszą się Słoweńcy, którzy nie błyszczeli podczas zmagań na północy Europy. Podopieczni Gorana Janusa na mistrzostwa świata w lotach pojadą w najsilniejszym składzie.
- Drużyna jest już znana, do Harrachowa biorę Prevca, Kranjca, Tepeša, Damjana, Dežmana i Nagliča. Mamy prawo wystawić pięciu zawodników. Robi skakał w Planicy w sobotę i niedzielę. Dziesięć minut temu usłyszałem przez telefon, że skacze dobrze i kolano go nie boli. We wtorek pojedziemy do Planicy całym zespołem, tam będziemy testować nowy sprzęt i zobaczymy - poinformował Goran Janus.

Pomimo że do konkursu zakwalifikowali się wszyscy słoweńscy skoczkowie, w drugiej serii na Holmenkollen wystąpili jedynie Peter Prevc (11.), Jernej Damjan (22.), Nejc Dežman (23.) i Tomaz Naglič (25.).

- Konkurs był bardzo burzliwy. Wszyscy nasi skoczkowie oddali po jednym solidnym skoku - nie topowym, ale solidnym; szkoda tylko, że nie po dwa. Czwórka w trzydziestce - nie jest źle, ale w czołówce kogoś brakowało, a różnice były bardzo małe - podsumował występ swoich podopiecznych Janus.