Finowie, niesieni dopingiem swoim rodaków, odnieśli dzisiaj niemalże historyczny sukces. Po latach, w których fińscy skoczkowie ledwo kwalifikowali się do serii finałowej, dzisiejsze piąte miejsce jest dużym osiągnięciem.
Zawody rozegrane w Lahti, obecnym centrum fińskich skoków narciarskich, były niezwykle udane dla skoczków reprezentujących Kraj Tysiąca Jezior. Od trzech lat nie udało im się bowiem zająć tak wysokiego miejsca.

Z ośmiu skoków oddanych dzisiaj przez Finów jedynie drugi skok Janne Ahonena można uznać za nieudany.

- Występ w pierwszej serii był bardzo dobry, skoczyłem na swoim wysokim poziomie. Muszę przyznać, że nawet ja byłem zaskoczony wynikiem. Niestety drugi skok był bardzo rozczarowujący. Dobry nastrój prysł jak bańka - skomentował swoje dzisiejsze próby Janne. – Liczę, że podczas jutrzejszych konkursów oddam dwa skoki takie, jak podczas dzisiejszej pierwszej serii.

Najlepiej zaprezentował się Anssi Koivuranta, który po wczorajszym świetnym wyniku nabrał dużo pewności siebie. Nie ukrywa również, że skoki przed własną publicznością i na dobrze znanej skoczni wiele ułatwiają.

- Dzisiaj oddałem w końcu dwa równe skoki, a warunki podczas tych zawodów nie były najłatwiejsze. Towarzyszy mi to samo uczucie, co wczoraj - jestem bardzo zadowolony. Atmosfera na skoczni była wspaniała, to nam też pomagało. Wrzawa zawsze zachęca nas do dania z siebie jeszcze czegoś. Dzisiaj udało nam się osiągnąć więcej niż w kilku ostatnich latach, to cieszy podwójnie – mówił rozentuzjazmowany Anssi.

Również dla Lauriego Asikainena ostatnie dni są szczęśliwe. W szwedzkim Falun zajął najlepsze miejsce w karierze, w Lahti wrócił do drużyny i oddał dwa równe skoki.

- W serii próbnej było trochę nerwowo, potem było już lepiej, bo postanowiłem wyłączyć myślenie, chociaż trochę za wcześnie się wybiłem. Ale wydaje mi się, że znalazłem optymalną pozycję lotu i z tego też się cieszę. Czuję, że jestem teraz mocny; wiem, co robić, żeby skoki były dobre - dlatego nawet przy małym błędzie jestem w stanie skorygować skok tak, żeby wylądować w miarę daleko. Cieszy mnie, że daliśmy kibicom powód do radości.

Mimo że wydaje się, iż dawno nie widziany Ville Larinto zaprezentował się bardzo dobrze, oddając dwa równe skoki, to sam skoczek nie jest do końca zadowolony, bo - jak sam mówi - druga próba była trochę spóźniona.

- Pierwszy skok wyszedł mi bardzo dobrze, jestem z niego zadowolony - zwłaszcza jeśli chodzi o techniczną stronę. Natomiast drugi skok mógł być znacznie lepszy, dłuższy. Spóźniłem odbicie i wiem, że trochę zawaliłem – mówił początkowo niezadowolony Larinto. – Ogólnie jednak muszę przyznać, że w takiej formie, jaką prezentuję obecnie, nie byłem od dawna. Skoki sprawiają mi teraz dużo radości. Ponadto skakanie przed własną publicznością zawsze motywuje jeszcze bardziej, może dlatego wydaje mi się, że zawsze można było skoczyć dalej.