Niepokojące wieści dobiegają ze Słowenii - wbrew wcześniejszym zapowiedziom przerwa w występach Roberta Kranjca może być dłuższa.
- Ostatnie zdjęcia wykonane w Jesenicach pokazały, że mięsień jest naciągnięty. To lepsza wiadomość niż ta, którą otrzymałem w Soczi, ale ból jest katastrofalny - wyjaśniał Kranjec. - Teraz już trochę się do niego przyzwyczajam, więc nie jestem aż tak przestraszony. Nawet już mniej kuleję, za wyjątkiem poranków, kiedy się budzę. Ale jak dobrze rozgrzeję nogę, jest super - dodał.

W ostatnich dniach Kranjec korzystał z zaproszenia Centrum Hiperbarycznego Aha, gdzie poddawany był terapii w komorze hiperbarycznej. Jak twierdzi, dzięki tym zabiegom jego stan się poprawił:

- Po dwóch zabiegach postęp był tak duży, że w ostatnich dwóch dniach dwa razy dziennie trenowałem. Skakałem również w Planicy na 90-metrowej skoczni, ale niestety przy lądowaniu wbiło mnie tak, że kolano się prawie "zerwało" i ból bardzo się nasilił. Potrzebowałbym treningu na skoczni 120-metrowej, ale ona jest obecnie nieprzygotowana. Jeśli w przyszłym tygodniu nie będę mógł trenować, zakończę sezon - poinformował Kranjec.

Sztab szkoleniowy wraz z zawodnikiem zdecydowali, że start w Lahti jest niemożliwy:

- Robi do na Lahti na pewno nie pojedzie. Zobaczymy, jak będzie. Jest bardzo dobrze przygotowany, zmotywowany, trenuje, tylko ból nie odpuszcza i to jest problem - wyjaśniał Jani Grilic, asystent Gorana Janusa. Dodał, że nie dba o to, czy skocznia w Planicy będzie gotowa do treningu; ważniejsze jest to, kiedy ustąpi ból.

Trenerzy rozumieją rozczarowanie Kranjca, którego głównym celem były te pechowe dla niego Igrzyska Olimpijskie w Soczi:

- Robi wszystko podporządkował Igrzyskom, dlatego go rozumiem, jemu świat się zawalił. Teraz trenuje pomimo bólu i ciężko mu się powstrzymać. Mnie boli serce, bo był bardzo dobrze przygotowany, był w najlepszej formie w ostatnich latach, ale ze względu na działanie siły wyższej nie mógł skakać tak, jak potrafi - tłumaczył Grilic.

- Teraz staramy się mu pomóc, aby zakończył sezon z dobrymi wrażeniami. Żeby polatał w Harrachowie i wystąpił w finale w Planicy, bo również ta 120-metrowa skocznia mu dobrze leży. Dobry występ dałby mu motywację na przyszłość. On wciąż jest w formie - i mentalnie, i fizycznie - i może by się jeszcze trochę wyciągnął. Mam nadzieję, że na koniec sezonu jego wysiłek chociaż trochę mu się opłaci - zakończył asystent Janusa.