Skoki Polaków podczas drużynowego konkursu na Igrzyskach w Soczi spotkały się z dużą krytyką. Czwarte miejsce jest jednak najlepszym rezultatem w historii startów naszej reprezentacji.
Podczas konkursu drużynowego w skokach Piotra Żyły i Kamila Stocha pojawiły się pewne błędy. W drugiej serii zawodnicy pokazali na co ich stać, jednak podczas pierwszej próby starty obu nie były na miarę ich możliwości. Skoki rywali natomiast były rewelacyjne.

- Zabrakło też błędu któregokolwiek z rywali, żebyśmy mogli marzyć o medalu - przyznaje Kruczek.

Kto zawinił? To pytanie zadają sobie miliony Polaków.

- To były skoki Piotrka i Kamila z pierwszej serii - skomentował Kruczek - To nie były takie skoki, jakie pokazali w drugiej rundzie, a na takie właśnie liczyliśmy. Gdyby oddali je także w pierwszej serii, to można by było liczyć na podium.

Prezes PZN Apoloniusz Tajner krytykował po zawodach Piotra Żyłę. Jego zdaniem to przez ten pierwszy skok zawodnika straciliśmy medal. Szkoleniowiec polskiej kadry jednak zaprzecza takim komentarzom.

- Najłatwiej jest zrzucić winę na jednego zawodnika - mówi. - To jest jednak konkurs drużynowy, w którym o wyniku decyduje osiem skoków. Wszystkie muszą być w miarę dobre. Jeżeli któryś nie wychodzi, to nie znaczy, że on decyduje, bo inne też muszą być dobre - powiedział.

Jak ocenia szkoleniowiec kwestię występu Piotra Żyły zamiast Dawida Kubackiego w konkursie drużynowym?

- Obaj skakali na treningu. Wystarczy popatrzeć na jego wyniki i sprawa jest jasna. Znamy możliwości Piotrka i liczyliśmy na jego dobre skoki - powiedział. - Takie oddał w serii próbnej i drugiej konkursowej. Zdarzył się gorszy w pierwszej. I to jest w pewnym sensie przyczyna tego, że tych punktów brakowało.

Trener polskiej kadry dodał również, iż reklamy, w których wystąpił sympatyczny skoczek, nie mają nic wspólnego ze skokami.

- Byłoby dobrze, to nikt by o tym nie pamiętał. Potknął się, to od razu się to wytyka. To bardzo niesprawiedliwe ocenianie zawodnika - tłumaczył. - Przez to przemawia trochę zazdrości innych.