Prezentujemy krótki wywiad ze Stephanem Hocke, drużynowym Mistrzem Olimpijskim z Salt Lake City, młodym Niemcem z Suhl, który, po chwilach glorii i chwały, zaznał gorzkiego smaku porażek. Większoaść zeszłego sezonu skakał w Pucharze Kontynentalnym. Wywiadu Stephan udzielił kilka dni temu dla niemieckiego serwisu Skispringen.de i wszystko wskazuje na to, że ten dwudziestoletni zawodnik zaczyna znowu wychodzić na prostą. Zapraszamy do lektury:
Stephan, zająłeś dobre dziewiąte miejsce w Titisee-Neustadt, czy przypuszczałeś, po upadku w lecie (podczas treningów w Innsbrucku Stephan złamał krąg piersiowy - przyp.red.), że tak szybko powrócisz do dalekich skoków?

To dziewiąte miejsce jest z pewnością zaskoczniem. Ale w ostatnich tygodniach szło mi właściwie dość dobrze, szczególnie na treningach. A uraz kregosłupa jest już w pełni wyleczony i w ogóle mnie już nie obciąża.

Zeszły sezon nie przebiegał dla Ciebie zbyt dobrze, dlaczego?

To prawda, tamten sezon nie był zadowalający. Miało to wiele podstaw, np. zdawałem maturę i skoncentrowałem sie na nauce. Poza tym nie do końca pasował mi sprzęt.

A załamanie formy przyszło tuż po sukcesie na Igrzyskach Olimpijskich w Sal Lake City...

Jeśli raz odniosło się sukces, wiadomo, człowiek wie, że potrafi i nie rozpacza myśląc, że to co robi to walka z wiatrakami. Ja już dawno wierzyłem w to, że znów wrócę do formy.

Podczas Igrzysk Olimpijskich duch drużyny był bardzo silny i doleciał aż po złoty medal. Również teraz mówi się o dobrej atmosferze w drużynie. Czy to prawda? Jak odbierasz ten "Team-Spirit"?

To całkowita prawda, podczas Igrzysk było nas tylko sześciu i byliśmy daleko od domu. Teraz faktycznie nastrój w drużynie jest bardzo dobry - w każdym razie lepszy niż w ubiegłym sezonie, kiedy dochodziło nawet do kłótni.

Czy mają na to wpływ także nowi trenerzy? Co się zmieniło według Ciebie wraz z nową ekipą treneską?

Dobra atmosfera jest wynikiem dobrych rezultatów, tak więc oni też mają w tym swój wkład. Latem trenowałem trochę inaczej, na początku z naciskiem na trening kondycyjny. Nowi trzenerzy są oczywiście zupełnie inni niż Reinhard Hess, ale radzę sobie z tym.

Czy w najbliższym czasie znów uda Ci się zmieścić w pierwszej dziesiątce?

Było by miło. Najważniejsze jednak są teraz stabilne skoki na dobrym poziomie. Głównym celem jest zdobywać punkty. Jeśli przy tym osiągnie się jak najlepszy wynik, będzie to podwójna radość.

Po zawodach w Engelbergu macie trochę wolnego czasu. Jak spędzasz świąteczne dni?

Będę w domu z rodziną i moją dziewczyną, będą to spokojne i relaksujące dni. I ciesze się, że znów spotkam kilku moich przyjaciół, których już długo nie widziałem.

A potem nadchodzi Turniej Czterech Skoczni...

Tak, wspaniały punkt każego sezonu. Zawsze bardzo się nań cieszę, jest tam zawsze tylu widzów, jak prawie nigdzie indziej i atmosfera na skoczniach jest niesamowita. Jestem przede wszystkim ciekawy nowych skoczni w Oberstdorfie i Bischofshofen. Moje cele na ten turniej będę stawiał którkoterminowo, z dnia na dzień nowe, gdyż nie wiem jeszcze, jaką będę miał formę do tego czasu.