Podczas drugiego konkursu indywidualnego w Soczi Rosjanie wypadli znacznie lepiej niż na normalnym obiekcie. Zaskoczył Dimitrij Wasiliew, który oddał najdłuższy skok w konkursie.
Niestety - Rosjanin nie ustał swojej próby i podparł się przy lądowaniu. Wasiliew poszybował na odległość 144,5 metra!

- Podobał mi się mój drugi skok - powiedział. - To była dobra próba. Moim zdaniem sędziowie mogli lepiej kontrolować to, co działo się dziś z wiatrem i powinni inaczej manipulować belką. Wiatr był bardzo silny, niebezpieczny. Komuś mogła stać się krzywda - dodał.

Zdanie skoczka poparł jego szkoleniowiec. Alieksandr Ariefjew podkreślił, że to sędziowie powinni dostosować belkę do możliwości skoczka, ponieważ zdają sobie sprawę z tego, jak zawodnik może wykorzystać warunki wietrzne.

- Sędziowie nic nie zrobili. Wasiliew nie był gotowy na tak dalekie skakanie. Nie mam tutaj na myśli nic złego, ale on dopiero wrócił na skocznię. Jego głównym problemem zawsze było czyste lądowanie - przyznał.

Wasiliew powrócił do rywalizacji po przerwie spowodowanej urazem.

- Dimitrij udowodnił, że jest najlepszym skoczkiem w Rosji - zaznaczył. - Reszta zawodników spisała się przyzwoicie. Dla Hazetdinowa i Romaszowa były to pierwsze igrzyska. Poradzili sobie z presją gospodarza i ogromnym ciężarem psychicznym - dodał.

Podczas niedzielnych treningów na skoczni zobaczymy Jewgienija Klimowa, dwuboistę, który będzie walczył o awans do składu na konkurs drużynowy.

Z kolei Michaiła Maksimoczkina nie zobaczymy już w tym sezonie na skoczni.

- Wiele będzie zależeć od lekarzy, ale złamane żebra goją się bardzo długo. Nie można ich usztywnić. Leczą się same. Dla Michaiła najlepiej będzie, jeśli w tym sezonie już odpocznie - powiedział Ariefjew.