Nic nie wskazuje na to, by Austriacy liczyli się w walce o medale konkursu drużynowego podczas XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. W złotą dla Polaków sobotę podopieczni Alexandra Pointnera znów zawiedli.
Nie ma wątpliwości, że w austriackich skokach jest kryzys. Po dobrym występie podczas Turnieju Czterech Skoczni wszystko wskazywało na to, że Austriacy w tym roku znów będą dominować na skoczniach narciarskich. Tak jednak się nie stało. Do głosu doszli Polacy, Słoweńcy oraz Japończycy.

Podczas sobotniego konkursu najlepszy był ten, który miał walczyć w Soczi o olimpijskie złoto. Gregor Schlierenzauer zajął siódme miejsce. 24-latek nie krył swojego oburzenia niektórymi decyzjami sędziów.

- Niestety - wynik nie jest do końca zadowalający. Nie powiodło nam się i tym razem. Jury za bardzo ingeruje w zawody - przyznał Tyrolczyk. - To pokazuje, jak wiele szczęścia potrzeba w skokach. Moje skoki nie były dziś jednak najgorsze - dodał.

Do finałowej serii nie awansowali Thomas Morgenstern i Thomas Diethart. Obaj przyznali, że zostali skrzywdzeni przez sędziów.

- Jestem zadowolony, że się nie przewróciłem. Skoki to nie zabawa - skomentował Morgi. Diethart dodał: - Zostaliśmy dziś ofiarami. To boli.

Michael Hayboeck dwukrotnie wygrał kwalifikacje do zawodów indywidualnych w Soczi. Austriak nie potrafił jednak powtórzyć swoich prób w konkursach.

- Moje skoki nie były złe. Medale zdobywają najlepsi. Czasem potrzeba trochę szczęścia - przyznał. - Piąta i ósma lokata w olimpijskim debiucie to dobry wynik.