Piotr Żyła, który podczas przedolimpijskich treningów w Szczyrku prezentował wysoką formę, na najważniejszej imprezie sezonu kompletnie się rozsypał.
27-latek przegrał rywalizację o występ na normalnym obiekcie z Dawidem Kubackim. Słabo prezentował się także podczas pierwszych treningów na większej skoczni.

- Można powiedzieć, że na dużym obiekcie uzyskiwałem odległości jak na normalnej skoczni. Nie ma zatem powodów do optymizmu. W ogóle nie ma za bardzo o czym mówić - przyznał Żyła.

Skoczek z Wisły sam do końca nie wie, co jest powodem jego słabszej dyspozycji podczas tegorocznych Igrzysk w Soczi.

- Można powiedzieć, że byłem liderem tej kadry. Skakałem tak, że nawet oddając gorsze próby, mógłbym wygrywać. Tyle tylko, że trening to nie zawody - powiedział skoczek. Może przeszkodziła mi moja dobra dyspozycja? Już przed Willingen poczułem się chyba zbyt pewnie, a miejsca były nie do końca satysfakcjonujące. Problemem jest chyba fakt, że chciałem skakać jeszcze lepiej, a wyszło gorzej.

Zawodnik przyznał, że przekombinował, jeśli chodzi o pozycję dojazdową.

- Na treningach w Wiśle i Szczyrku trochę aktywniej dojeżdżałem do progu kolanami. Dzięki temu zacząłem skakać naprawdę super. Potem jednak zacząłem z tym przesadzać, a jak jest niewyważona pozycja, to ciężko wybić się w dobrym kierunku - zakończył.

Dziś o 18:30 kolejna szansa Żyły na pokazanie się z lepszej strony - wtedy rozpocznie się kolejny trening przed sobotnim konkursem na dużym obiekcie w Soczi.