Thomas Morgenstern niewątpliwie jest bohaterem XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Austriacki skoczek robił, co mógł, by wystąpić na najważniejszej dla sportowców imprezie.
Choć 27-latek nie zdobył medalu na normalnej skoczni, to i tak jest zwycięzcą ZIO. W miesiąc po jego fatalnie wyglądającym upadku w Tauplitz/Bad Mitterndorf powrócił do treningów i wystartował w zawodach. Sam przyznaje, że nie czuje się optymalnie, jednak na razie nie myśli o zakończeniu sportowej kariery.

- To nie czas na takie decyzje, teraz jestem w Soczi. Mam świadomość, że miałem dużo szczęścia. W Bad Mittendorf, w Titisee-Neustadt oraz dziesięć lat temu w Kuusamo - zaznaczył Morgi.

Morgenstern fizycznie jest prawie w pełni sił. Jednak dwa upadki w tak krótkim czasie musiały wywrzeć wpływ na jego psychikę.

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nic mi nie jest. Trochę się boję. Tego strachu nie było na skoczni normalnej, jednak inaczej będzie na dużym obiekcie - dodał.

W marcu w Harrachowie odbędą się mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Mało prawdopodobne jest, że Morgenstern pojedzie do Czech.

- Myślę, że byłoby to zbyt ryzykowne. W tej chwili nie wyobrażam sobie, by skakać na mamuciej skoczni po tym, co zdarzyło się w Bad Mittendorf - ocenił.