Carina Vogt, Daniela Iraschko-Stolz i Coline Mattel - tak przedstawiało się podium wczorajszego konkursu skoków narciarskich pań na Igrzyskach w Soczi. Rozstrzygnięcia były zaskakujące również dla zawodniczek.
W pierwszym skoku Vogt, która jeszcze nigdy nie wygrała żadnego konkursu Pucharu Świata, uzyskała 103 metry - to na półmetku dawało jej prowadzenie. W drugiej rundzie skoczyła na odległość 97,5 metra i o 1,1 punktu wyprzedziła drugą Iraschko-Stolz.

Mistrzyni olimpijska długo nie mogła uwierzyć w swoje szczęście.

- Nie wiem co powiedzieć. To niewiarygodne! Zostałam pierwszą mistrzynią olimpijską w skokach narciarskich kobiet. Jeszcze trzy godziny temu nie uwierzyłabym, że to w ogóle możliwe - powiedziała zaskoczona zwyciężczyni.

Po pierwszym skoku (98,5 metra) Daniela Iraschko-Stolz zajmowała odległą - piątą - pozycję. W drugiej serii mocno ryzykowała i skoczyła najdalej ze wszystkich - 104,5 metra - broniąc się przed upadkiem, co kosztowało ją sporo punktów za styl.

- Ten medal wiele dla mnie znaczy. Zawsze marzyłam o olimpijskim krążku. Czuję się jak w baśni - powiedziała Austriaczka. - W pierwszej serii przegrałam złoto, ale drugim skokiem wygrałam srebro. Byłam w szoku, że poleciałam tak daleko.

Brąz wywalczyła Coline Mattel, która w tym sezonie tylko raz stanęła na podium PŚ. Francuzka oddała skoki na odległość 99,5 metra i 97,5 metra.

- Brak mi słów. To wspaniałe uczucie. To najlepszy dzień w moim życiu - powiedziała szczęśliwa Mattel. - Cała rodzina mnie wspierała. Myślę, że wszyscy będą teraz krzyczeć. Cieszę się, że mogłam ich uszczęśliwić.