Gdy emocje po pierwszym indywidualnym konkursie XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi nieco opadły, w niemieckiej ekipie przyszedł czas na odbudowanie pewności siebie.
Werner Schuster nie krył rozczarowania postawą swoich zawodników podczas konkursu na normalnej skoczni. Trener nie potrafi do końca wytłumaczyć przyczyny słabych wyników.

- W ostatnich pięciu dniach nic nie wskazywało na taki przebieg zawodów - skomentował Schuster. - Konkurs był kuriozalny i ciężki.

Niemieccy skoczkowie nie byli w stanie nawet powalczyć z czołową trójką. Najlepszy z nich okazał się Andreas Wellinger, który po pierwszej serii zajmował dopiero czternaste miejsce. Ostatecznie osiemnastolatek zakończył olimpijski konkurs na szóstej pozycji.

- Nie da się nie zauważyć, że moi zawodnicy nie mogli nawet powalczyć o podium czy zwycięstwo. Ale jednak jest lepiej niż na przykład rok temu w Predazzo. Mocno wierzę, że jeszcze wszystko pójdzie po naszej myśli i przywieziemy medale z tej olimpiady - powiedział trener Niemców.

Największe nadzieje Niemcy wiązali z Severinem Freundem, który na treningach spisywał się bardzo dobrze - oddawał równe, dalekie skoki i plasował się w czołówce. 25-letni Niemiec swoim upadkiem w pierwszej serii pogrzebał szansę na walkę o medal podczas konkursu na normalnej skoczni.

- Skakał w ciężkich warunkach, walczył o każdy metr i chciał zakończyć skok telemarkiem - relacjonował Schuster. - Zawsze mu powtarzałem, że na skoczni normalnej dobry telemark często decyduje o zwycięstwie. Bez upadku niewątpliwie miałby dobrą pozycję po pierwszej serii i mógłby walczyć w finale o wysoką lokatę.

Na szczęście Freund wyszedł z upadku bez szwanku - obie narty wypięły się przy lądowaniu i skoczek od razu podniósł się, nie prosząc o pomoc medyczną. Na twarzy 25-letniego skoczka było widać wielki zawód.

- Teraz najważniejsze jest to, że nic mu się nie stało - przyznał Schuster.

Honoru Niemców w pierwszej serii bronił Andreas Wank, który plasował się w pierwszej dziesiątce.

- Andi ma - jako jedyny z ekipy - doświadczenie na igrzyskach. Tylko on oddał dobry skok w pierwszej serii. Dziesiąte miejsce jest w porządku - pochwalił podopiecznego Schuster.

Szkoleniowiec reprezentacji Niemiec jest bardzo zadowolony z występu swojego najmłodszego zawodnika - Wellingera.

- W pierwszej serii miał pecha do warunków i dlatego popełnił mały błąd. Drugi skok był w porządku - skomentował Schuster. - Ostatecznie szóste miejsce jest dobre, ale niepokoi mnie błąd, który Andi tutaj popełnia - trochę za późno wychodzi z progu.

Jako „kuriozalny skok” została oceniona próba Richarda Freitaga.

- Normalnie lądowanie przy 103 metrach dałoby mu miejsce w czołówce - ocenił trener.

Schuster, mimo trudności swoich zawodników podczas pierwszego konkursu olimpijskiego, pozytywnie ocenia szansę podopiecznych w kolejnych zmaganiach o medale olimpijskie.

- Forma zawodników nie zniknęła. Była taka sama w Willingen, jest taka sama dziś oraz będzie na skoczni dużej.

Austriak podkreślał, że to stres wykończył jego zawodników podczas zawodów. Między innymi upadek Freunda był spowodowany zbyt wielkimi emocjami.

- Ważne jest, aby nie budować napięcia przed konkursem zbyt wcześnie. Mamy dwa wolne dni, w tym czasie skoczkowie będą mogli zobaczyć zawody w innych dyscyplinach. Nadal mamy spore szanse, aby nadać tym igrzyskom prawidłowy tor i na skoczni dużej osiągnąć najlepsze wyniki - zakończył Schuster.