Jak ciężkie jest brzemię faworyta wielkiej imprezy przekonał się w niedzielę Gregor Schlierenzauer. Austriacki mistrz nie wytrzymał ciśnienia i wyraźnie przegrał walkę o olimpijskie medale.
Schlierenzauer może nie błyszczał podczas treningów, ale jego skoki były przyzwoite. Próba z rundy kwalifikacyjnej na odległość 104 metrów świadczyła o tym, iż 24-latek nie zamierza odpuścić walki o medale.

- Mój występ w niedzielę nie był dobry, skoki nie były udane. Poczułem gorzki smak porażki, jednak trzeba przyznać, że inni skoczkowie byli ode mnie lepsi i silniejsi. Zwycięzcom trzeba pogratulować - przyznał Schlieri.

Austriacy ponieśli klęskę podczas konkursu na normalnej skoczni. Przez kilka sezonów byli niepokonani, zgarniali wszystkie najważniejsze trofea i medale. W ostatnich latach czołówka się wyrównała, a podopieczni Alexandra Pointnera stanęli w miejscu.

- Szkoda, że żaden Austriak nie zdobył medalu. Mamy jeszcze dwie szanse, by zaprezentować się lepiej - zaznaczył.

W wolnym czasie jedni świętują, inni trenują, a pozostali odpoczywają.

- Byłem z moim rodzeństwem i przyjaciółmi dopingować biathlonistów. Zawody były ekscytujące! - powiedział Gregor. - Moje rozczarowanie powoli znika. Najbliżsi mnie wspierają - dodał.

Co zatem Schlierenzauer musi zmienić, by w sobotę powalczyć o olimpijski medal?

- Muszę się bawić skokami, o ile to możliwe. Mam świadomość, że inni są lepsi. Chcę wykonać swoją pracę jak najlepiej - zakończył.