Wydarzenia późnowieczorne całkowicie przyćmiły to, co działo się w ciągu dnia. W związku z tym na wycieczkę po parku olimpijskim zaproszę Was jutro. A tymczasem prezentujemy Wam na stronie zdjęcia z ceremonii medalowej.



Tuż przed ceremonią prezentowały się wszelkiego rodzaju zespoły ludowe, próbujące umilać czas kibicom oczekującym na najlepszych sportowców. Muszę przyznać, że na ceremonii było bardzo tłoczno za sprawą Rosjan, którym wręczano medale za konkurencje łyżwiarskie, co przyciągnęło do parku olimpijskiego rzeszę gospodarzy.







Polska ekipa bardzo licznie pojawiła się pod sceną - poza ekipą skoczków można było dostrzec innych polskich olimpijczyków i działaczy, co tworzyło bardzo ładny efekt, który - niestety - nie bardzo przypadł do gustu Rosjanom... Ale cóż - Rosjanie na skokach się nie znają ewidentnie, więc ich krytykę można odłożyć na bok...







Skoczkowie na podium pojawili się jako drudzy, po biathlonistkach. Na twarzach całej trójki widać było zadowolenie, jednak bohater był tylko jeden - Kamil Stoch - głośno wspierany przez ekipę i rozsianych w rosyjskim tłumie kibiców.









Po ceremonii wraz z koleżanką Anią postanowiłyśmy sprawić sobie kolejną przyjemność w postaci wizyty w McDonald's - wiem, to może wydawać się dziwne, ale posiłek z popularnego "Maka" w porównaniu do serwowanego nam jedzenia jest niemalże marzeniem kulinarnym.





Największa niespodzianka czekała nas jednak po powrocie do miejsca naszego zakwaterowania - jak się okazało, cały nasz kompleks został odcięty od prądu, przez co ta notatka powstawała w egipskich ciemnościach, a zdjęć z podium nie miałam jak wysłać... Ot, cała Rosja!