Trzy lata po zakończeniu kariery przez Adama Małysza - jednego z najbardziej utytułowanych skoczków wszech czasów - nowa generacja polskich zawodników staje do walki o medale w Soczi.
Adam Małysz to czterokrotny medalista olimpijski i czterokrotny zdobywca Pucharu Świata, który zainspirował wielu młodych skoczków.

- Gdyby nie on, nie byłoby w Polsce skoków narciarskich - powiedział po czwartkowym treningu Piotr Żyła.

Praktycznie przez całą karierę Małysz był jedynym Polakiem, który w tamtym czasie odnosił znaczące sukcesy na arenie międzynarodowej. Dopiero u schyłku kariery Orła z Wisły, w styczniu 2011 roku, swoje pierwsze zwycięstwo w PŚ odniósł Kamil Stoch. Było to dwa dni po 39. - a zarazem ostatnim - zwycięstwie Małysza w pucharowych zawodach. Dwa miesiące później, w Planicy, Stoch ponownie zwyciężył, a Małysz stanął na najniższym stopniu podium. Był to ostatni konkurs PŚ w karierze wiślanina. Konkurs, podczas którego nastąpiło symboliczne przekazanie pałeczki nowemu liderowi polskiej kadry.

Trzy lata po wspomnianych wydarzeniach Kamil Stoch staje na starcie zawodów olimpijskich w Soczi jako lider klasyfikacji generalnej PŚ, aktualny mistrz świata na dużej skoczni oraz lider najmocniejszej drużyny w historii polskich skoków.

Małysz stał się idolem wielu zawodników - polskich i zagranicznych. Jednym z fanów Orła z Wisły jest uczestnik tegorocznych Igrzysk - Maciej Kot.

- Małysz był i jest moim idolem. Kiedy powołano mnie do kadry, stał się moim starszym kolegą i mistrzem. Wiele się od niego nauczyłem.

Jan Ziobro, który odniósł w tym sezonie swoje pierwsze pucharowe zwycięstwo, przyznaje, że sukcesy Małysza były dla niego impulsem do rozpoczęcia kariery sportowej.

- Kariera Małysza była powodem, dla którego zacząłem skakać. Uważam, że powinniśmy być mu wdzięczni, w końcu miał wpływ na cały polski sport, nie tylko na skoki - przyznał Ziobro.