Każdy sportowiec marzy o olimpijskim medalu. Każdy, kto jedzie na igrzyska, chce wywalczyć jak najlepsze miejsce. Tak też było w przypadku rosyjskiej reprezentacji, która jechała na Igrzyska Olimpijskie do Grenoble.
W 1968 roku Rosjanie zdobyli złoty medal olimpijski za sprawą Władimira Biełousowa, debiutanta na takiej imprezie.

- Nie spodziewaliśmy się wiele. Byliśmy młodzi, ambitni. Brakowało nam doświadczenia. Naszym zadaniem było dostać się do pierwszej szóstki - wspomina 67-letni obecnie skoczek.

W konkursie indywidualnym na skoczni normalnej rosyjscy zawodnicy zajęli szóste (Anatolij Zheglanov) oraz ósme miejsce (Władimir Biełousow), zatem cel został zrealizowany.

- Gdy sportowiec osiąga dobry wynik, co więcej zdobywa tytuł mistrza olimpijskiego, jest w stanie wielkiej radości, euforii - opowiada pierwszy i, jak dotąd, jedyny rosyjski medalista olimpijski w skokach narciarskich. - Było tyle niuansów, które nie pozwalały mi się do końca cieszyć z sukcesu - zaznacza.

Dziś każda reprezentacja ma sponsorów, partnerów. Znakomite efekty można uzyskać po części właśnie dzięki nim.

- Nam nikt w niczym nie pomagał. Wstyd mi było za to, jakie mieliśmy stroje. Nasz sprzęt był fatalny. Nie chcę teraz nikogo urażać, jednak gdy stojąc na podium usłyszałem hymn, zamiast ogromnej radości, było mi głupio - wspomina. - Łza spłynęła mi po policzku. Reprezentowałem przecież wielki kraj, a nie czułem wielkiej dumy. Teraz sportowcy są nienagannie ubrani, mamy inne czasy - zaznacza.

Na tydzień przed XXII Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi ludzie pracują dniami i nocami, by zdążyć przygotować miasto na najważniejszą, najbardziej spektakularną imprezę. Otwarto pierwsze wioski olimpijskie. Kiedyś nie było tak kolorowo.

- Żyliśmy w budynku, który przypominał koszary. Korytarz i pomieszczenie do spania - to wszystko. Tak naprawdę moim łóżkiem był stół do masażu. Nasz trener nie mógł nawet być z nami - opowiada Belousow. - Byliśmy tam praktycznie sami z rosyjską reprezentacją. Nie mieszkaliśmy w Grenoble - dodaje.

W rosyjskich skokach od lat nie ma znaczących sukcesów. Jednak nie zapominajmy, że oprócz panów skaczą również panie, a tam gospodarze maja pretendentkę do medalu.

- Przez 46 lat skoki narciarskie w Rosji upadły. Mam nadzieję, że przyjdzie złoty czas dla tej pięknej dyscypliny w moim kraju. Liczę, że Irina Awwakumowa znajdzie się w pierwszej trójce; chciałbym, aby zdobyła złoto. A panowie? Cóż, zobaczymy. Ja od dawna nie mam kontaktu ze skokami z powodu choroby - kończy złoty medalista z Grenoble.