Podczas sobotniego konkursu w Willinego austriaccy zawodnicy nie odegrali znaczącej roli. Czy to już pora, aby zacząć martwić się o nadchodzące wielkimi krokami Igrzyska w Soczi?
Podczas nieobecności Thomasa Morgensterna i Gregora Schlierenzauera najlepszym z Austriaków okazał się Thomas Diethart, który zakończył dzisiejsze zmagania na dziesiątym miejscu. Najsłabszym zawodnikiem okazał się nominowany do kadry olimpijskiej Andreas Kofler, kończący zawody na pozycji 27.

- Skocznia w Willingen jest wyjątkowa, największa z dużych obiektów Pucharu Świata. Można mówić, że wymiarami ociera się ona nawet o skocznie mamucie. Dzisiaj zawodnikom towarzyszył silny wiatr pod narty, a Thomas Diethart nie ma jeszcze zbyt dużego doświadczenia w skakaniu w takich warunkach - tłumaczył swojego najlepszego zawodnika Alexander Pointner.

Chociaż konkurs nie do końca przebiegł po myśli Alexa, to - jak sam mówi - nie ma o co się martwić.

- Diethart skoczył dzisiaj bardzo dobrze, jednak jeśli chodzi już niemalże o loty narciarskie, to wiadomo, że zawsze można coś poprawić i uzyskać lepszy wynik. Ale w Soczi nie ma skoków na obiekcie mamucim, więc czynniki mające dzisiaj duże znaczenie w ogóle nie będą miały znaczenia tam.

Trener nie ukrywa również zadowolenia z drugiego zawodnika przesuniętego w tym sezonie z Pucharu Kontynentalnego do Pucharu Świata, Michaela Hayboecka.

- W poniedziałek Michael miał dość poważnie wyglądający upadek, a dzisiaj przeskoczył rozmiar skoczni. I na dodatek lądował z zaznaczeniem telemarku. To bardzo cenne doświadczenie, takie zawody zawsze odgrywają ważną rolę w budowaniu pewności skoczka. W Soczi wygra bowiem tylko ten, kto będzie silny psychicznie, kto wytrzyma presję, skoczy daleko i pięknie wyląduje - dodaje Pointner.