Wywiad z Frankiem Löfflerem opublikowany przez gazetę "Spiegel", w którym skoczek zarzuca niemieckiej ekipie, że trener zmusza swoich podopiecznych do głodówki, wywołał wielka burzę komentarzy. Ekspert - komentator skoków narciarskich niemieckiej telewizji RTL - Dieter Thoma nie może zrozumieć takiego zachowania. "To jest naturalnie cały Löffler. Nie jest tak, jak on twierdzi. O przymusowych głodówkach nie ma mowy! Każdy jest za siebie odpowiedzialny. Nie wiem już dokładnie jak długo byłem z tą ekipą, ale nikt nigdy nie powiedział mi: musisz schudnąć" - powiedział Dieter dla portalu skispringen.de.
Zwycięzca Olimpijski z 1994 roku kontunuuje swoją wypowiedź: "Ta dyscyplina sportu ma to do siebie, że trzeba być lekkim, szybkim i mocnym. Najpierw trzeba oczywiście z góry założyć, że kiedyś po ciężkiej pracy nad wynikami ma się ochotę na jakiś placek itp. Wtedy zmusza się nas aby przystopować, ale nikt nie każe nam głodować. To po prostu zasada osiągnięcia sukcesu. Frank Löffler jest z charakteru, podobnie zresztą jak inni sportowcy, bardzo trudnym i wrażliwym człowiekiem. Tą sprawą zamknął sobie możliwości powrotu do drużyny. Szkoda, że za ostatnią szansę "comebacku" do publiczności wybrał sobie taką właśnie drogę. Zaszkodził nie tylko sobie, ale także tej pięknej dyscyplinie sportu jaką są skoki narciarskie. Być może zmierza przez to do zakończenia kariery. Nie powinno się także przez niego osądzać innych. Próbuje go zrozumieć i spojrzeć na tą sprawę z jego punktu widzenia, ale cały wywiad dyskwalifikuje go i mówi sam za siebie".

Thoma widzi duży problem, gdyż Löffler nic o swym oświadczeniu wcześniej nie wspominał. Oprócz tego Thoma krytykuje Löfflera za to, że po zwycięstwie w Mistrzostwach Niemiec w 2002 roku Frank poczuł się jak wielka gwiazda. "Powinno się już wcześniej odnosić do niego z rezerwą i nie przeceniać go" - kończy były świetny skoczek.

Być może Löffler weźmie sobie do serca rady Wielkiego Mistrza Dietera Thomy, dlatego, że ten wie o czym mówi. Jednak na rady jest już chyba za późno, gdyż skoczek tą wypowiedzią skreślił swoją przyszłość. Z niemiecką ekipą Frank ostatecznie się pokłócił i prawdopodobnie będzie chciał przyjąć obywatelstwo innego kraju, w którym zaakceptują ciężki charakter "Loeffiego". Może wzorem Moellingera poszuka szczęścia w Szwajcarii?