Pod nieobecność większości czołowych zawodników weekend w Sapporo był niezwykle udany dla Słoweńców. Goran Janus i jego podopieczni podsumowali zmagania w Japonii, podczas których zanotowali dwa zwycięstwa, dwie drugie lokaty i jedną trzecią. Dzięki takim sukcesom udało się im awansować na trzecie miejsce w Pucharze Narodów, a Peter Prevc został liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- To było wspaniałe; muszę powiedzieć, że naprawdę skorzystaliśmy i cieszyliśmy się z pobytu w Sapporo. Chłopcy skaczą świetnie, nie doskonale, ale świetnie. Wiemy, że konkurencja nie była w komplecie i że brakowało niektórych, ale zdobyliśmy to, po co tu przyjechaliśmy i zgromadziliśmy spory zapas punktów. Wszystko idzie do przodu, ale należy pozostać realistą, optymistyczni będziemy w przyszłości - podsumował miniony weekend Goran Janus.

Powodów do radości nie brakowało Peterowi Prevcowi, który w sobotnim konkursie odniósł drugie zwycięstwo pucharowe w swojej karierze:

- Weekend zakończył się bardzo dobrze - dwa razy na podium, w tym zwycięstwo i drugie miejsce oraz objęcie pozycji lidera w klasyfikacji generalnej. Cieszę się, że osiągnąłem takie wyniki, ale od wyników ważniejsze jest to, że moje skoki są bardzo dobre, technicznie robię coraz mniej błędów, bardzo się staram i robię postępy, i tak przychodzą wyniki. Prowadzenie w Pucharze Świata jest fajne, ale do końca sezonu jeszcze dziesięć konkursów. Trzeba być skoncentrowanym na skokach, o klasyfikacji generalnej nie będę myślał; czy będzie zwycięstwo w generalce, czy nie - zobaczymy, i tak będę cały czas koncentrował się na skokach - powiedział zawodnik z Kranja.

Po sobotnich zawodach w Sapporo Damjan żartował, że odpuścił i pozwolił wygrać Prevcowi. W niedzielę w podobny sposób wypowiadał się i Prevc:

- O ile wczoraj mi odpuścił, to dzisiaj nie był już tak troskliwy i nie pozwolił mi stanąć na najwyższym stopniu podium, dlatego wygrał - żartował lider klasyfikacji generalnej.

- To był czysty żart, ponieważ Peter był wczoraj prawdziwym suwerenem, dlatego sobie na to pozwoliłem. Ale dzisiaj z kolei wszystko tak się potoczyło, że naprawdę wygrałem - tłumaczył się Damjan.

Niewątpliwym powodem do zadowolenia było dla wszystkich podopiecznych Janusa dzielenie całego podium wyłącznie z kolegami ze swojej drużyny:

- W każdych zawodach każdy stara się dać z siebie wszystko - a co z tego wynika, widzimy na końcu. Bardzo fajnie, że dzisiaj Robi był trzeci, w końcu również jemu się udało i osiągnął świetny wynik. To są rezultaty, które nam wszystkim wyniosły konkurencję na wyższy poziom - stwierdził Prevc.

- Bez względu na okrojone składy w Sapporo był to triumf napisany wielkimi literami. To coś wyjątkowego i jestem bardzo szczęśliwy, że byłem w to zamieszany - dodał Kranjec.

Dla Roberta Kranjca było to pierwsze podium w tym sezonie:

- Niezależnie od wszystkiego jestem bardzo zadowolony po weekendzie w Japonii. Oba wyniki są świetnym potwierdzeniem formy przed Soczi i dają dodatkową dawkę pewności siebie przed Willingen. Super, doskonale. Co więcej, nie śmiałem nawet chcieć tyle, zwłaszcza po tych ostatnich kilku konkursach - stwierdził trzeci zawodnik niedzielnych zawodów.

Głównym bohaterem drugiego konkursu w Sapporo był jednak Jernej Damjan, który odniósł swoje pierwsze zwycięstwo. Jak sam żartował, czekał na nie aż trzydzieści lat:

- Zwycięstwo byłoby słodsze, jeśli wszyscy startowaliby w tych zawodach. Jestem bardzo szczęśliwy, że znajduję się w formie i że czuję się świetnie. W Sapporo nie miałem słabych skoków i to jest to, czego chcę - powiedział skoczek z Lublany. - Nigdy nie można się poddawać. Miałem słabszy początek tej zimy, ale teraz mi się to spłaciło. Wiedziałem, że dobrze robię. Musisz wytrzymać, nawet na chwilę nie można odpuścić. Pracowałem i rywalizowałem, byłem drugi, trzeci, ale wygrać nie mogłem. Teraz w końcu się udało, i to znowu w Japonii, podobnie jak w Letniej Grand Prix. Bardzo się cieszę, wysiłek się opłacił, a dziś jestem najszczęśliwszym człowiekiem - dodał.

Jak przyznał podopieczny Gorana Janusa, nie wybiega swoimi planami w przyszłość:

- W skokach nigdy nie wiesz, co może się zdarzyć - powiedział Damjan. - Moje pragnienia, ambicje - wszystko jest w głowie i dotyczy tego, że chciałbym utrzymać ten poziom skakania, żebym skakał tak jak teraz, żebym nie popełniał większych błędów, a reszta zależy od szczęścia, zbiegu okoliczności. Mam nadzieję, że i one będą mi sprzyjały. Wygrana znaczy dla mnie naprawdę wiele, ale jeszcze więcej to, że moje skoki są równe. Nie popełniałem żadnych poważniejszych błędów, wrażenia są świetne. Zawsze byłem w czołówce i to jest to, co daje największą inspirację - zakończył.