Choć apetyt był większy, polscy skoczkowie zakończyli drużynowy konkurs w Zakopanem poza podium. Mimo to eksperymentalny skład spisał się dobrze. Na szczególną pochwałę zasługuje postawa Dawida Kubackiego.
Po pierwszej serii Polacy plasowali się na trzecim miejscu, ustępując miejsca Niemcom i Austriakom. Druga runda przyniosła spore zmiany - na pierwsze miejsce przesunęli się Słoweńcy, natomiast nasi skoczkowie wypadli poza podium.

- Już po pierwszej serii wiedzieliśmy, że będzie ciężko. W grę wchodziły cztery zespoły, my niestety nie trafiliśmy z warunkami - przyznaje Łukasz Kruczek. - Zwycięstwo Słoweńców nie jest zaskoczeniem. Już od jakiegoś czasu skakali bardzo dobrze, poza tym wspaniale mobilizują się w konkursach drużynowych. Świetnie też znają tę skocznię, dużo tutaj trenują.

Jutrzejszy konkurs indywidualny będzie ostatnim sprawdzianem kadry przed ogłoszeniem składu na XXII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Czy trener naszej reprezentacji ma już w głowie piątkę, która pojedzie do Rosji?

- Po dzisiejszym konkursie mamy więcej znaków zapytania, ale i odpowiedzi. Trzon drużyny stanowią Kamil Stoch i Jan Ziobro. Trzeba wybrać pozostałych zawodników. W tej chwili jednak mówimy o konkursie, który odbędzie się dopiero za miesiąc - przypomina. - Eksperymentalny skład pokazał, nad czym musimy się zastanowić. Skoki w Zakopanem to skoki pod dużą presją, w związku z tym ujawniły się pewne rzeczy. Dziś z bardzo dobrej strony pokazał się Dawid Kubacki. Widzieliśmy na treningach tendencję wzrostową, a dzisiaj oddał najlepsze skoki w sezonie. Dlatego powołaliśmy go do drużyny.

A czego spodziewa się szkoleniowiec podczas niedzielnego konkursu?

- Myślę, że jutrzejszy konkurs całkowicie rozwieje nasze wątpliwości - stwierdza, mając na uwadze nominacje na ZIO. - Od zawodników oczekujemy dobrych skoków, nie chcemy mówić o wynikach. Na pewno możemy liczyć na więcej niż czterech zawodników w drugiej serii - zakończył Kruczek.