Jeszcze rok temu Peter Prevc był złośliwie nazywany "panem czwarte miejsce". Wygrać z pechową czwartą lokatą udało mu się na mistrzostwach świata w Val di Fiemme. W tym sezonie zwykło się o nim mówić już "panem drugie miejsce", bo na pierwsze zwycięstwo w swojej karierze musiał czekać do dziś.
- To był dla mnie naprawdę wspaniały dzień. W ostatnich zawodach cały czas byłem blisko wygranej, ale dziś w końcu się doczekałem - powiedział szczęśliwy Prevc.

Dzisiejszy triumf to nie tylko długo wyczekiwana wygrana w konkursie Pucharu Świata, ale i mała Kryształowa Kula za loty narciarskie. Pytany, na czym polega fenomen słoweńskiej ekipy, która jest wybitną grupą lotników, odpowiedział:

- Może to dlatego, że niczego się nie boimy!

Wygranej swojego podopiecznego wyczekiwał również trener reprezentacji, który po zakończeniu konkursu nie krył swojej radości:

- Wygraliśmy! To również wielki sukces zespołu. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu Petera, który był w stanie wygrać, i mam nadzieję, że to poniesie go dalej, a pozostali chłopcy do niego dołączą. Dzień zakończył się doskonale. Starałem się być spokojny, na tyle na ile się dało - żeby nie uprzedzać wyników - i ostatecznie to się opłaciło. Dzisiaj na podium kolejność trochę się pozmieniała i bardzo cieszy mnie "Zdravljica" (hymn Słowenii - red.) - przyznał radośnie Goran Janus.