Ponownie Peterowi Prevcowi nie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium, jednak słoweński zawodnik wraz z kolegami z drużyny z uśmiechem uznali wyższość japońskiego mistrza.
- Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony. Udały mi się dwa loty na bardzo wysokim poziomie. Ja też przybyłem tutaj z dużymi ambicjami, ale wciąż mam pewne rezerwy, dlatego jutro spróbuję rozstrzygnąć sprawę już w pierwszym skoku. Kasaiemu mogę powiedzieć tylko: czapki z głów; widać, że ma dwadzieścia lat więcej doświadczenia - powiedział po zajęciu drugiego miejsca Peter Prevc.

Z występu swoich podopiecznych zadowolony był również szkoleniowiec Słoweńców, chociaż - jak sam przyznał - oczekiwania wobec niektórych były nieco wyższe:

- Oczywiście, jestem zadowolony. Drugie miejsce Prevca jest super, wreszcie piąte i siódme miejsce Kranjca oraz Tepeša. Kasai był dzisiaj zbyt silny - powiedział Goran Janus. - Osiągnęliśmy sukces zespołowy. Pięciu zawodników w finale i Peter na podium - to bardzo dobre wyniki. Po kwalifikacjach niektórzy mogli mieć większe oczekiwaniea, ale musimy pozostać realistami. Powoli, bez euforii - dodał.

Szkoleniowiec Słoweńców porównał kiedyś Petera do silnika diesla, który potrzebuje czasu, aby osiągnąć najwyższe obroty. Wydaje się, że na miesiąc przed XXII Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi jego dyspozycja zaczyna przypominać tę z mistrzostw świata w Predazzo, podczas których zdobył srebrny i brązowy medal.

- Trudno powiedzieć, czy Peter jest w takiej formie jak wtedy. Każdy sezon to inna historia. Peter skacze na wysokim poziomie, świadczy o tym lokata podium. Wciąż pojawiają się jednak drobne błędy, ale staramy się je wyeliminować - tłumaczył słoweński trener.

Wszyscy podopieczni Janusa serdecznie gratulowali dzisiejszemu zwycięzcy i zdejmowali przed nim kaski z głów, czyniąc pokłony. Do tych gratulacji przyłączył się również trener:

- Gratulacje dla Noriakiego. Udowodnił, że my - czterdziestolatkowie - nadal możemy wciąż być najlepsi. W skokach - żartował Janus, starszy od dzisiejszego zwycięzcy o dwa lata.

Słoweńcy nie składają jednak broni i jutro chcą ponownie walczyć o najwyższe lokaty:

- Jutro jest nowy dzień, nowe możliwości, nowy konkurs. Postaramy się wyeliminować drobne błędy, które się zdarzają i idziemy dalej! - zapowiedział entuzjastycznie trener.