Na początku sezonu to właśnie niemieccy skoczkowie pokazali nadzwyczajną formę, lecz 62. Turnieju Czterech Skoczni nasi zachodni sąsiedzi nie będą mile wspominać...
- Przed ostatnim konkursem w Bischofshofen powiedziałem moim zawodnikom, żeby już nie ratowali pozycji w turnieju, ale żeby zaczęli skakać bez presji - przyznał Werner Schuster po zakończeniu TCS.

O ile współorganizatorzy Turnieju Czterech Skoczni, Austriacy, mają powody do dumy, to Niemcy mogą mówić o dość dużym rozczarowaniu.

Najlepiej presję zniósł o dziwo 21-letni Thomas Diethart, który stał się objawieniem tego turnieju. Austriak wygrał dwa konkursy i o prawie 20 punktów wyprzedził swojego rodaka Thomasa Morgensterna.

- Wielkie gratulacje dla Dietharta. Nie wdziałem jeszcze tak świetnego debiutu w Turnieju Czterech Skoczni - chwalił zwycięzcę trener reprezentacji Niemiec Werner Schuster.

Najlepszym niemieckim zawodnikiem okazał się Andreas Wellinger, który uplasował się na dziesiątym miejscu klasyfikacji generalnej TCS, natomiast konkurs w Bischofshofen ukończył na dziewiątej pozycji.

- Żadnego z moich podopiecznych nie ma wysoko w klasyfikacji generalnej, to nie wygląda dobrze. Nie udało się skakać na luzie i nie reprezentowaliśmy naszego kraju tak, jakbyśmy chcieli - ocenił dosadnie Schuster. - Rozczarowanie to w tym momencie dobre słowo.

- Cieszę się, że oddałem dwa sensowne skoki w Bischofshofen. Nie ukrywam jednak, że wszyscy liczyliśmy na lepszy wynik. Jeżeli ja jestem najlepszym Niemcem w klasyfikacji generalnej, a jestem dopiero dziesiąty, to po prostu nie jest dobrze - skomentował 18-letni Wellinger.

Najbardziej zawiódł Severin Freund, który był typowany na jednego z faworytów do zwycięstwa w 62. TCS. W Bischofshofen był dziesiąty, natomiast w całym turnieju Freund zajął dopiero szesnaste miejsce...

- Wierzę w siebie i będę dalej pracował - przyznał krótko Freund.

We Freunda wierzy także Schuster, który dalej uważa 25-letniego Niemca za lidera swojej drużyny.

- Szkoda, że nie poszło mu na turnieju, ale to zawodnik, który nie daje ponieść się emocjom - pochwalił Freunda trener.

Także Richard Freitag był wielkim rozczarowaniem dla niemieckich kibiców - w Bischofshofen awansował do drugiej serii po bardzo nieudanym skoku na odległość 119,5 metra i ostatecznie zajął w konkursie 29. miejsce. Schuster w ocenie występu Freitaga bierze jednak pod uwagę fakt, iż w ostatnich miesiącach miał on dwie dość poważne kontuzje.

- Miałem większe nadzieje co do jego występu. On potrafi tutaj dobrze skakać - podsumował trener niemieckiej ekipy. - Upadliśmy dość nisko, teraz czekamy aż słońce ponownie dla nas zaświeci - zakończył.