Najpierw pierwsze i drugie miejsce w treningu, potem pierwsza pozycja wywalczona w kwalifikacjach, a na koniec wygrana w dzisiejszym konkursie. Thomas Diethart wciąż zachwyca formą i staje się faworytem do zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni.
Rok 2014 dopiero co się zaczął, a już jest szczęśliwy dla Austriaka. Zwycięstwo we wczorajszych kwalifikacjach wzbogaciło jego konto o 2000 €, a dzisiejsza wygrana w Garmisch-Partenkirchen sprawiła, że nieznany wcześniej skoczek może być czarnym koniem 62. edycji Turnieju Czterech Skoczni.

- Nie mogę wiele powiedzieć o tym, jak to się dzieje. Ale na chwilę obecną wszystko układa się tak, jak powinno. Na dodatek świetne skoki przychodzą mi z łatwością. To po prostu dzieje się samo - komentuje swoją świetną dyspozycję Thomas. - Jak każdy zawodnik lubię skakać daleko, tak jak dzisiaj. Wiem jednak, że mogę osiągać jeszcze lepsze wyniki, ale dzisiejszy dzień i to, co wywalczyłem na tej skoczni, też było cool.

Diethart, póki co nieobyty z realiami Pucharu Świata, dość ekspresyjnie okazuje swoją radość i dzieli się z mediami śmiesznymi opowieściami na swój temat, co nie do końca odpowiada sztabowi austriackiemu, który powoli odgradza Thomasa od wciąż towarzyszących mu mediów. Żeby jednak synowi nie było nudno, Gernot Diethart obiecał mu, że jako nagrodę za pierwsze zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata sprawi mu prawdziwą świnię.

- Mam nadzieję, że obietnica zostanie dotrzymana. Już dzisiaj widziałem rodziców z małym pluszakiem w kształcie świnki. Jednak czy dostanę żywego zwierzaka, okaże się później, w każdym razie to byłoby zabawne - śmieje się nowa austriacka gwiazda. - Teraz jednak muszę się skupić na skakaniu. I na tym, żeby nie myśleć o tym wszystkim zbyt dużo. To jest trudne, ale do tej pory się udawało. To wszystko przecież wciąż jest zabawą.

Drugi w dzisiejszych zawodach Thomas Morgenstern też nie kryje zadowolenia z dotychczasowego przebiegu Turnieju.

- Skoki, jakie oddałem tutaj podczas tych dwóch dni, są najlepszymi, jakie oddałem tutaj kiedykolwiek. To mi się podoba i dobrze wróży na przyszłość - skomentował swoje występy Thomas.

W znacznie słabszej formie niż zakładano jest natomiast obrońca tytułu sprzed roku - Gregor Schlierenzauer. Na chwilę obecną wydaje się raczej mało prawdopodobne, aby Gregor był jeszcze w stanie wygrać Turniej.

- Jest mi ciężko. To nie wygląda dobrze i nie czuję, że wszystko gra, także jeśli chodzi o stronę techniczną moich skoków. Do dobrych skoków nie brakuje dużo, ale ten mały element, którego brakuje, znaczy bardzo wiele - komentuje z goryczą Schlierenzauer. - Jeśli chodzi o Thomasa Dietharta, to on znalazł ten jeden skok, jeden model na oddanie świetnego skoku; model, który do niego pasuje idealnie. I dlatego nie musi robić już nic więcej i to jest super. Po trzecim miejscu, jakie zajął w Oberstdorfie, Thomas uwierzył w siebie i nabrał swobody skakania. Dzisiaj utwierdził się jeszcze w przekonaniu, że może wygrywać, a to dla sportowca jest bardzo ważne. Mam nadzieję, że ta wiara będzie mu długo towarzyszyć.

Obok triumfatora dzisiejszego konkursu drugą najbardziej zadowoloną osobą jest najprawdopodobniej Alexander Pointner, którego gwiazda przyblakła w ostatnich miesiącach, a któremu świetna forma Dietharta podreperuje podupadającą renomę.

- Taka jest kolej rzeczy, kiedy pojawia się młody, zdolny sportowiec i zauważa, że czasy świetności starszych kolegów już minęły. Wtedy wszystko wydaje się prostsze i łatwiej jest przejąć ster po innych - dodaje na koniec dość filozoficznie Alex.