Według różnych źródeł zawody w Garmisch-Partenkirchen mogą okazać się ostatnim konkursem Pucharu Świata dla Martina Schmitta...
35-letni skoczek nie wyklucza, że występ podczas 62. Turnieju Czterech Skoczni będzie zarazem ostatnim w bogatej karierze Niemca, mimo niezłego występu podczas dzisiejszych kwalifikacji.

Po 36. miejscu Schmitta w Oberstdorfie trener niemieckiej ekipy Werner Schuster publicznie żądał od niego lepszych wyników, by ten mógł przystąpić do rywalizacji w Innsbrucku i Bischofshofen. Tymczasem wciąż bardzo popularny w Niemczech skoczek dość trzeźwo i realistycznie podchodzi do swoich szans i możliwości:

- Zdaję sobie sprawę, że jest wielu mocniejszych ode mnie zawodników. Z tego powodu nie zapakowałem na Turniej walizki pełnej po brzegi - przyznaje. - Ale jeśli będzie taka potrzeba, zapakowałem wystarczająco dużo - dodaje.

Pochodzący ze Schwarzwaldu Schmitt przyznaje również, że jeśli nie dostanie nominacji na drugą część TCS, nie zamierza startować w Pucharze Kontynentalnym.

- W tym wypadku najpierw wróciłbym do domu i tam bym na spokojnie zastanowił się nad moją przyszłością sportową. Raczej nie startowałbym w CoC, zatem byłby to mój ostatni występ.

Niemiec podchodzi realistycznie także do udziału podczas XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi.

- Wiem bardzo dobrze, że szanse są niewielkie - choć cały czas gdzieś tam krąży mi myśl o Igrzyskach. Wciąż nie wypełniłem minimum kwalifikacyjnego, a czas biegnie nieubłaganie.

Zapytany, czy - wzorem Adama Małysza i Janne Ahonena - planuje konkurs na zakończenie kariery, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Stwierdził tylko, że podczas jutrzejszego konkursu będzie miał pierwszą okazję do pożegnania z kibicami...