Po udanych zawodach w Titisee-Neustadt Łukasz Kruczek przyjechał prosto do Krakowa, aby spotkać się z dziennikarzami. Trener nie ukrywał zadowolenia, ale zapewnia, że dużo pozostało jeszcze do poprawienia.
- Wrażenia z Neustadt są pozytywne. To był bardzo dobry start - dwa razy stanęliśmy na podium. Chłopcy pokazali się z dobrej strony. Jeszcze nie uzyskali takiej stabilizacji, jaką chcielibyśmy widzieć, ale przed nami dużo czasu do imprez głównych. Powoli będziemy tę stabilizację budować - mówi szkoleniowiec naszej kadry.

Kruczek przedstawił zarówno plany treningów i startów swoich podopiecznych - na bliższą i dalszą przyszłość:

- W środę będziemy skakać w Szczyrku - tak jak w ubiegłym roku, zawsze pomiędzy startami w Pucharze Świata mamy jeden dzień przeznaczony na doszlifowanie formy, ewentualne testy. Nie wszyscy zawodnicy biorą w tym udział - tylko ci, którzy tego potrzebują. Mamy ten komfort, że możemy trenować na miejscu, bo wszystkie trzy obiekty (Wisła, Zakopane, Szczyrk - red.) są czynne i gotowe do skakania.

- Mamy bardzo napięty kalendarz. Przed nami Puchar Świata w Engelbergu, później zaledwie dwa dni oddechu, po czym jedziemy na Turniej Czterech Skoczni. Następnie loty w Kulm, Wisła i Zakopane. Na 75% zawodnicy, którzy pojadą do Soczi, odpuszczą starty w Sapporo - to jedyna chwila na odpoczynek i dopasowanie sprzętu na Igrzyska (wtedy nie można stosować sprzętu ze startów w Pucharze Świata). Później wracamy do Pucharu Świata w Willingen, a po tym jedziemy prosto na Igrzyska.



Zawody Pucharu Świata w Wiśle i Zakopanem mogą być decydujące w kontekście składu reprezentacji na XXII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Ostateczny termin na podanie zawodników, którzy pojadą do Rosji, to dzień niedzielnego konkursu w Zakopanem.

- Do 19 stycznia musimy podać skład na Igrzyska. Dla nas dobrze się to układa, bo możemy czekać do ostatniej chwili. Jeśli piątka na zawody wyklaruje się wcześniej, to ją podamy; jeżeli będziemy musieli czekać do ostatniej chwili, to ogłosimy ją po konkursie w Zakopanem.

Trener reprezentacji nawiązał też do konkursu drużyn mieszanych, jaki odbył się w Lillehammer - po raz pierwszy z udziałem naszego zespołu:

- Uczucia po konkursie mieszanym są... mieszane. Myślę, że pokazaliśmy, że coś w kontekście skoków kobiet się robi. Faktycznie jednak poziom, jaki prezentują dziewczyny w kraju, odbiega od tego, co widać na świecie. Wynika to z kilkuletnich zaległości w stosunku do innych ekip. Teraz trzeba cierpliwie czekać, aż zawodniczki dojdą do formy. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zamierza włączyć zawody mieszane do programu ZIO w 2018 roku - do tego momentu możemy stworzyć fajny mikst - zakończył optymistycznie.