Dziewiętnastolatek Maximilian Mechler zapracował już sobie na szacunek skokowej elity. W swoim pierwszym sezonie w niemieckej kadrze narodowej znajduje się właśnie na progu, by do tej światowej elity doskoczyć. "Nie sądziłem, że to wszystko tak się potoczy", powiedział młody skoczek tuz przed piątkowymi zawodami w Kuusamo, a tydzien później zajął trzecie miejsce w jedynym konkursie w Trondheim, tracąc jedynie punkt do drugiego Ahonena.
Już latem, zawodnik WSV Isny zaskoczył konkurencję swoim zwycięstwem w ostatnich zawodach Letniego Grand Prix w Innsbrucku. Kiedy gwiazdy, Hannawald i Schmitt, borykały sie z problemami z dojściem do formy, najmłodszy zawodnik niemieckiej kadry A skakał dalej od nich nawet na treningach.

Mimo to "Maxi" pozostaje osoba skromną i stawia siebie w drużynowej hierarchii poza sławnymi zawodnikami: "Martin i Hanni pokazali nam, co jest możliwe do zrobienia", mówi Mistrz Niemiec Juniorów z 2002 roku, "inne ważne rzeczy też można u nich zaobserwować, na przykład jak kontaktować się z mediami..."

Już przed ośmioma laty, były trener Maximiliana, Ewald Roscher Mechler, określił go jako "talent stulecia". Mimo to Mechler musiał najpierw, jak każdy inny skoczek, przeczekać okres dojrzewania. Przy szybkim z natury wzroście zmieniają się u skoczków proporcje ciała. "Człowiek musi wszystkiego uczyć się od nowa, a proces ten trwa latami", mówi Mechler, "mam nadzieje, ze u mnie już się zakończył."

Jednakże Maximilian, miłośnik kina, który zaczął skakać w wieku pięciu lat, musi stawić czoła jeszcze wielu niewiadomym. Jak narazie żołnierz Buhdeswehry, który w zeszłym roku zdał maturę z dobrym wynikiem, nie wie jeszcze czy większy nacisk połozyć na siłę odbicia, czy może na technikę lotu. Między innymi dlatego też Maximilian nie umie jeszcze postawić sobie konkretnych celów. Chciałby skakać w seriach finałowych najczęściej jak to możliwe. Skonkretyzowane cele istnieją jednak w podświadomości Mechlera: "Zwycięstwo olimpijskie lub zdobycie tytułu mistrza świata to marzenia każdego skoczka", mówi.

Mechler już w lutym 2003 r, podczas zmagań o tytuł mistrzowski Val di Fiemme, miał okazję zachłysnąć sie atmosferą mistrzostw świata i marzyć. Dzięki dobrym wynikom, pod koniec ubiegłego sezonu awansował z niemieckiej kadry B do kadry A i zdązył się tam zadomowic. Teraz cieszy sie ze swoich nowych przywilejów: "W tym roku goszczą mnie o wiele lepiej!" Kiedy kadra A rezydowała w luksusowych sportowych hotelach, pozostałym kadrom przypadały miejsca o mniej komfortowych warunkach.

Maximilian nie musi już sam przygotowywać sobie nart, może to zostawić servicemanowi: "To wielkie odciążenie, szczególnie między seriami w konkursach". Kolejna zaletą są również pieniądze, o których Mechler wypowiada się w ten sposób: "Kiedy jestem na skoczni, pieniądze nie są dla mnie ważne, ale miło jest je zarabiać robiąc coś co mi sprawia przyjemność."