Dzisiejsze zwycięstwo w Lillehammer było dla Gregora Schlierenzauera już 52. w karierze. Co ciekawe, Austriak dopiero po raz trzeci okazał się najlepszy na obiekcie normalnym.
- To dla mnie kolejny wspaniały dzień. W pierwszej serii miałem dobre warunki, można więc powiedzieć, że tym razem mi się poszczęściło - mówi Schlierenzauer, który już na półmetku rywalizacji miał sporą przewagę.

W finale Austriakowi nie poszło już tak dobrze - skacząc na odległość 97 metrów uzyskał dopiero piąty wynik, mimo to obronił pierwsze miejsce i mógł się cieszyć z drugiego triumfu w sezonie.

- Każde zwycięstwo jest wspaniałe, a wygrana na skoczni normalnej jest dla mnie czymś szczególnym. Jestem bardzo dumny! - cieszy się Schlierenzauer, który dotychczas triumfował na obiektach normalnych dwukrotnie (Lahti 2009, Soczi 2012).

Dzisiejsza wygrana pozwoliła Austriakowi objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nad drugim Taku Takeuchi ma 41 punktów przewagi. Trzecią lokatę zajmują Marinus Kraus i Andreas Wellinger, którzy tracą do lidera 64 punkty.

- Dobrze jest znowu założyć żółty plastron! - zakończył uśmiechnięty Austriak, dla którego występowanie w charakterze lidera PŚ zdecydowanie nie jest nowością...