Historia lubi się powtarzać - Janne Ahonen po dwukrotnym zakończeniu kariery ponownie powrócił do rywalizacji na skoczni. Co było powodem tej decyzji i jak zareagowała rodzina 36-letniego Fina na chęć kontynuowania kariery?
Prawie dwadzieścia lat temu, 19 grudnia 1993 roku, w szwajcarskim Engelbergu narodziła się nowa historia - Janne Ahonen po raz pierwszy, jako szesnastoletni chłopak, wygrał zawody Pucharu Świata. Od tego czasu regularnie pojawiał się w czołówce.

- Pamiętam bardzo dokładnie ten dzień, ale dokładnej daty nie. Warunki były całkiem ciężkie, było wietrznie i deszczowo, ale tego dnia spełniło się moje wielkie marzenie - wspomina Ahonen. - Druga seria zawodów została wtedy odwołana. Byłem oczywiście bardzo szczęśliwy, ale czułbym się lepiej, gdyby odbyły się całe zawody. Wtedy mógłbym się bardziej cieszyć ze zwycięstwa.

Wielu zastanawia się, dlaczego Ahonen po raz kolejny zdecydował się na powrót. Czy chodzi jedynie o złoty medal olimpijski, czyli brakujące ogniwo w jego bogatej kolekcji, czy o coś więcej? Wydawałoby się, że po niezbyt udanym sezonie 2010/2011, Ahonen już nigdy nie powróci do rywalizacji.

- Igrzyska są teraz priorytetem dla wszystkich, ale to nie jest mój główny cel - zdradził 36-letni skoczek. - Decyzję o powrocie podjąłem w garażu, patrząc na mój stary sprzęt. Za skokami zatęskniłem natomiast podczas ostatniego Turnieju Czterech Skoczni. Patrzyłem na skoki w telewizji i myślałem: „Te warunki byłby teraz doskonałe dla mnie, to mógłby być dla mnie dobry konkurs. Zacząłem się sam siebie pytać, czy miałbym jeszcze szanse z powodzeniem startować w zawodach. Myślałem o tym na okrągło i zacząłem strasznie tęsknić za skokami.

Ahonen widzi także znaczącą różnicę pomiędzy powrotem w 2009 roku a obecnym. Fin przyznał w wywiadzie dla Welt.de, że nie musiał stosować tak drastycznej diety jak poprzednim razem - wystarczyło zrzucić zaledwie cztery kilogramy. Ahonen podkreślił również, że teraz pracował dużo więcej, a jego sprzęt i wyniki testów są o wiele lepsze.

Ahonen jest ojcem dwóch synów - 11-letniego Mico i 5-letniego Milo. Ten starszy już zaczyna swoją przygodę ze skokami i odnosi sukcesy w zawodach dla dzieci. Mico ma od kogo czerpać wzorce, bo trenuje wraz z jednym najbardziej utytułowanych skoczków w historii - swoim ojcem.

- Kiedy razem trenujemy, skaczemy na tej samej skoczni - ale nie żadnej dla dzieci, tylko na dużej w Lahti - zdradził pięciokrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. - Kiedy pierwszy raz Mico skakał na dużym obiekcie, byłem zdenerwowany i bałem się o niego. Ale teraz nie ma mowy o strachu.

Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli zawsze podkreślał, że rodzina pełni ważną rolę w jego życiu. Nic więc dziwnego, że o swoim powrocie musiał porozmawiać z najbliższymi.

- Kiedy podjąłem decyzję o powrocie, musiałem spytać ich o pozwolenie. Milo nie rozumie jeszcze wszystkich konsekwencji, dla niego sprawa wyglądała tak: tata robi znowu to, co kocha - przyznał Janne w wywiadzie dla Welt.de - Mico był całkiem zadowolony, gdy dowiedział się o moich planach. Dla nas onu jest cudowne, że możemy znowu razem trenować i spędzać ze sobą czas. Natomiast moja żona Tiia nie była tak zadowolona jak nas synowie. Po małej dyskusji pogodziła się z moją decyzją.

Ostatni powrót Janne na skocznię nie był zbyt udany. Co prawda stanął na podium Turnieju Czterech Skoczni w 2010 roku i był o krok od spełnienia swojego marzenia - zdobycia indywidualnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Niestety - po raz kolejny Ahonen zajął pechowe, czwarte miejsce, a w kolejnych zawodach upadł w serii próbnej i odniósł kontuzję kolana, która ciągnęła się za nim także w kolejnym sezonie.

- Gdy pierwszy raz wróciłem, byłem naprawdę cholernie szczęśliwy, ale lato przed moją rezygnacją nie było dla mnie łaskawe - wspomina Ahonen. - Miałem problem z kolanami, na dodatek Atomic przestał produkować narty dla skoczków narciarskich, więc musiałem zmienić producenta. To nie było dla mnie łatwe, straciłem motywację. To było bardzo smutne doświadczenie, ale też odpowiedni czas na zakończenie kariery. Nie mogę skakać, jeżeli nie mam motywacji.

Jedynym z głównych powodów powrotu jest także sytuacja fińskich skoków już od kilku sezonów. Brak odpowiednich funduszy jest głównym problemem dla zawodników z Kraju Tysiąca Jezior. Skoczkowie z Finlandii jeszcze kilka lat temu odnosili znaczące sukcesy na arenie międzynarodowej, natomiast obecnie żaden z nich zawodników nie może nawet wygrać konkursu Pucharu Świata.

- Jednym z powodów mojego powrotu jest też sytuacja skoków narciarskich w kraju. Pomyślałem, że jeżeli sytuacja jest tak zła, to może mój powrót pomoże. Ludzie tęsknią za sukcesem - powiedział Ahonen. - Sytuacja finansowa nadal jest zła, ale lepsza niż na przykład rok temu. Będzie coraz lepiej, mamy nowych sponsorów. Teraz potrzebujemy gwiazd, kilku dobrych zawodników i myślę, że to będzie napędem dla skoków w Finlandii.

Czy tym razem Janne Ahonen powróci w wielkim stylu i czy jego comeback nie okaże się błędną decyzją? Jak przyznaje, on sam wierzy w siebie i jest zmotywowany do pracy. Ahonen zdaje sobie także sprawę z ogromnej konkurencji.

- Wiem, że mój powrót to ryzyko. Przecież sam ze sobą walczyłem miesiąc, czy powinienem ponownie skakać. Ale teraz jest już za późno, żeby się zastanawiać; wróciłem i nie boję się. Jestem zmotywowany i pracuję, by osiągnąć moje cele. Jest wielu zawodników, którzy chcą, ale tylko trzech może zmieścić się na podium podczas Igrzysk Olimpijskich. Wierzę w siebie, a to jest właściwa droga do sukcesu. Fakt, że media w Finlandii nie wierzą we mnie, motywuje mnie jeszcze bardziej i sprawia, że jestem silniejszy - uwielbiam takie sytuacje.

Janne Ahonen jest znany z kamiennej twarzy i nikogo nie dziwi nadany kilkanaście lat temu przydomek „Maska”. Jednak Fin niejednokrotnie już pokazał swoje poczucie humoru.

- Przecież ja przy Noriakim Kasai jestem młody! Trzecie zakończenie kariery i trzeci powrót? Zobaczymy, w moim przypadku wszystko jest możliwe...