Pomimo iż decyzja Schlierenzauera i Bardala może wydać się niektórym niesportowa, Austriacy zamierzają bronić swojego skoczka do przysłowiowej ostatniej kropli krwi.
Z jednej strony decyzję Austriaka i Norwega można zrozumieć. Po godzinach czekania i ciągłych zmianach ustaleń skoczkowie mieli prawo do wycofania się z zawodów. Jednak też ciężko nie dopatrzeć się drugiego dnia, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą zawodnicy austriaccy. Może się bowiem wydawać, że w sytuacji, w której Gregor nie miał szans na wygranie konkursu, wolał się wycofać z zawodów i całą winę zgonić na zbyt długie czekanie i silny wiatr.

- Przedyskutowałem całą sytuację z trenerem i zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie. Nie od dzisiaj jesteśmy w skokach i wiemy, czym może się skończyć skakanie w takich warunkach. Każdy ocenił tę sytuację inaczej, jednak wszyscy wiemy, że w sezonie olimpijskim pierwsze zawody Pucharu Świata nie są najważniejsze – broni się Schlierenzauer. – Dodam, że nasza decyzja została zaakceptowana również przez sędziów.

Decyzję Schlierenzauera skomentował Alexander Pointner, trener Austriaków:

- Ciągle byłem w kontakcie telefonicznym z Gregorem i powiedziałem, że wesprę każdą decyzję, jaką podejmie. Wiem, że Gregor konsultował się też z Andersem Bardalem i razem zdecydowali, że nie warto ryzykować - po tym, jak podałem im kilka informacji na temat bieżących warunków – mówił po konkursie.

- Tacy skoczkowie, jak Bardal i Schlierenzauer, powinni skakać przy równych i sprawiedliwych warunkach. Inna decyzja byłaby brakiem szacunku dla tych sportowców – mówi Pointner, który zapewne do końca będzie bronił decyzji jury. – Tacy zawodnicy to nie pionki, to są czołowi atleci. Gregor jest w świecie skoków nie od dziś i nie od dziś musi zmagać się z takimi czy innymi sytuacjami.

- Im dłużej zawodnik czekał na swój skok, tym wolniejszy jest potem na progu ze względu na mocne opady śniegu. Na dodatek dzisiaj wiał mocny wiatr. W takiej sytuacji skoki stają się niebezpieczne, a linia między sportem i szaleństwem w takiej sytuacji jest bardzo cienka – dodał Pointner.

- Dzisiejsze wydarzenia na pewno będą szeroko komentowane i nic w tym dziwnego. Każdy zawodnik zachowałby się inaczej. Uważam jednak, że cała pierwsza seria była pomyłką i od początku można to było załatwić inaczej – dodał trener Austriaków.

Kiedy okazało się, że jury zamierza przeprowadzić drugą serię, Austriacy złożyli protest przeciwko klasyfikacji po serii pierwszej i nieuwzględnieniu w niej Schlierenzauera i Bardala. Protest ten jednak został szybko odrzucony przez FIS i obaj skoczkowie podczas następnego weekendu będą musieli brać udział w kwalifikacjach, ponieważ nie zdobyli w ten weekend żadnego punktu do klasyfikacji generalnej.