Bolesne zderzenie z rzeczywistością przeżyli podczas dzisiejszych zawodów Norwegowie. Po zwycięstwie w klasyfikacji generalnej w ubiegłym sezonie, dzisiejszy konkurs ukończyli zaledwie na szóstym miejscu.
Jako pierwszy z Norwegów startował dzisiaj Ole Marius Ingvaldsen. Jego słaby skok był jedynie zapowiedzią do nadchodzącej norweskiej klapy. Żaden z zawodników norweskiej kadry nie pokazał się dzisiaj z dobrej strony. Dlatego też decyzja o przerwaniu zawodów została przyjęta przez Alexandra Stöckla z pewną ulgą:

- Może to i dobrze, że zawody zostały przerwane. Dzień i tak był stracony. Nie sądzę, że przy tych warunkach udałoby się nam znacznie poprawić lokatę – skomentował dzisiejszy słaby występ swoich podopiecznych Stöckl.

- Bardzo żałuję, że dzisiejsze zawody skończyliśmy na tak słabej pozycji. Wiem, że dużo w tym mojej winy, mój skok był zdecydowanie poniżej możliwości – tłumaczył się Ingvaldsen, który lądował na zaledwie 113 metrze.

Najdalej z Norwegów lądował Tom Hilde, który osiągnął 128 metrów.

- Nie umiem tego wytłumaczyć, ale kiedy jednemu z nas nie idzie, wszyscy zaliczamy zespołowego "doła" i porażkę – ocenił Hilde.

- Dzisiaj się nie udało. Teraz jednak pora skupić się na jutrzejszych zawodach. Mam nadzieję, że powalczę o czołowe lokaty – dodaje Anders Bardal.

Pomimo że nie tylko trener, ale i zawodnicy liczyli na lepszą lokatę, nikt nie zamierza załamywać rąk i dopatrywać się błędów po zaledwie jednym konkursie.

- Nie zamierzam zwoływać żadnego zebrania kryzysowego. Przejrzymy nagrania z dzisiejszych i jutrzejszych zawodów i ewentualnie wtedy podejmiemy jakieś decyzje. Wiem jednak, że - póki co - jest na to za wcześnie, bo wszystko może odwrócić się zaledwie po jednych zawodach. W poprzednich sezonach mogliśmy całkiem zawalić konkurs, żeby w następnym pokazać się z najlepszej strony – dodaje optymistycznie Alex.