Wszystko wskazuje na to, że nowy sezon zaznaczy się w historii skoków narciarskich jako ten, podczas, którego pogoda nie chciała "współpracować" tak z organizatorami jak i samymi zawodnikami. Ten swoisty "bunt" matki natury, trwa już od ponad miesiąca, i najprawdopodobniej będzie utrzymywał się dłużej. Największe problemy jak dotąd sprawia wiatr oraz zbyt wysokie temperatury, a co za tym idzie uporczywy brak śniegu na najważniejszych skoczniach świata.
Jeszcze w listopadzie, kiedy to zaczynają się intensywne przygotowania do sezonu i wszystkie ekipy świata zjeżdżają się na obiekty, by oddać pierwsze skoki na śniegu, tylko dwie skocznie w całej Europie były w stanie przyjąć skoczków, gorączkowo szykowano też skocznie w północnej części Finlandii. Na 4-5 obiektach musieli zmieścić się wszyscy zawodnicy, w efekcie, warunki treningowe były co najmniej złe, sesje treningowe wydłużały się niepotrzebnie, a sami skoczkowie oddali dużo mniej skoków, niż w latach poprzednich.
Ze względu na odwilż, Finowie mieli problemy z przeprowadzeniem, swoich dorocznych konkursów "First Snow", nawet skocznie położone blisko Koła Podbiegunowego (Rovaniemi i Kuusamo) były słabo ośnieżone i wietrzne.
Pierwsze dwa konkursy inaugurujące Puchar Świata, były co najmniej "feralne". W ciągu kilku dni aura zaprezentowała całą "gamę" swoich możliwości. Były zatem i śnieżyce i nagłe skoki temperatury, wiatr czasem zbliżający swoją siłą do sztormu, jak również zupełna cisza, oczywiście wszystko na opak. "Wtedy gdy chcieliśmy trenować na obiekcie, to albo była śnieżyca, albo wiatr za mocny, albo jeszcze coś innego, a gdy przeszliśmy na halę, nagle okazywało się, że mamy szybko wrócić na skocznię, bo warunki się poprawiły, i trzeba wykorzystać każdą sprzyjająca chwilę. Idealne warunki panowały najczęściej w nocy, kiedyś grubo po północy, Harri Olli zerwał się z łóżka i krzyknął: chłopaki, nie wieje, jest świetnie, chodźmy poskakać! Totalny chaos." tak wspomina swój pobyt w Kuusamo Arttu Lappi, który jest bardzo niezadowolony ze swojego występu na pierwszych konkursach Pucharu Świata. "Wiatr dyktował warunki gry, można było oczywiście ryzykować, ale to groziło upadkiem". A jak łatwo było o upadek w Kuusamo, zdaje sobie sprawę każdy kto widział sobotni występ Koflera i Morgensterna.
"Latający Cyrk" przeniósł się tymczasem do Trondheim. W tym roku pewnie pożaru nie będzie, ale z pewnością zabraknie śniegu. Aktualnie temperatura wynosi +10 stopni Celsjusza, a resztki białego puchu znikają w mgnieniu oka. Sesje treningowe na obiekcie, zostały odwołane, a organizatorzy zastanawiają się skąd wziąść śnieg ?
Wiedzą to natomiast organizatorzy konkursu w Titisee-Neustadt...tak więc w przyszłym tygodniu zawodnicy ponownie będą skakać "w Niemczech,ale na szwajcarskim śniegu" jak żartowano w roku ubiegłym. Sprowadzenie śniegu będzie sporo kosztować, ale przy rozmiarach całej imprezy jest to i tak opłacalne, organizatorzy nie mogą sobie natomiast pozwolić na odwołanie konkursu. Jak będzie w Engelbergu ? W tamtym roku, właśnie tam pogoda zawodziła najbardziej, jeśli będzie podobnie i w tym sezonie, to aż do Turnieju Czterech Skoczni, ani jeden konkurs nie będzie rozegrany bez problemów pogodowych...aż strach pomyśleć co będzie dalej...