Po raz trzeci w historii Pucharu Świata w skokach narciarskich inauguracja odbyła się w Kuusamo, miasteczku położonym tuż pod kołem podbiegunowym. Wygląda na to, że tu się jednak zadomowi - warunki śnieżne są tu jeszcze pewniejsze, niż w Kuopio, zaś przedstawiciele tej drugiej miejscowości raczej nie żałują, skoro na pocieszenie "dostali" jeden z konkursów promowanego Turnieju Skandynawskiego.
W tym roku temperatury w Kuusamo nie są aż tak niskie, jak przed rokiem, jednak długotrwały bezruch w sektorze dziennikarskim (kibice może mają łatwiej, bo stoją bliżej siebie nawzajem ;)) wywołuje wrażenie zbliżającego się nieuchronnie odmrożenia wszystkich palców. Dodatkowo wrażenie pogarsza wiatr, stały gość na skandynawskich skoczniach. Wczoraj z powodu silnych podmuchów musiano przełożyć kwalifikacje (rozegrano je dziś wczesnym popołudniem), dzisiaj niestety wiatr nie był bez wpływu na wyniki.
Kiedy szłam na serię probną i konkurs, stwierdziłam z zadowoleniem, że wiatr nie jest może słaby, ale wieje w stronę skoczni. Ten kierunek nie utrzymywał się przez cały konkurs i nie jednemu skoczkowi pokrzyżował plany. W pierwszej serii odpadli choćby: sensacja Mistrzostw Polski, Białorusin Maksym Anisimow (choć nie wiadomo, czy nie jest to aby typowy skoczek "do kwalifikacji"), Florian Liegl czy drugi w kwalifikacjach Sigurd Pettersen. Dwaj ostatni to w końcu światowa czołówka... Także w drugiej serii problemy mieli również wybitni skoczkowie. Skok Andreasa Widhölzla jako żywo przypominał "antyrekord" Svena Hannawalda sprzed roku (tyle, że u Hanniego był to odległy skutek kontuzji). Jego pierwszy skok nie był rewelacyjny (108 metrów i 26. miejsce po pierwszej serii), drugi zepchnął go na sam koniec finałowej trzydzietki, z bardzo dużą stratą do poprzedzającego Henninga Stensruda. Największego pecha miał Janne Ahonen - 2. po pierwszej serii, marzący zapewne o zostaniu po raz kolejny liderem PŚ. W drugim skoku uzyskał zaledwie 84 m i spadł na 23. miejsce. Podobna sytuacja spotkała kolejnego fińskiego "weterana", Tami Kiuru. 7. miejsce wyraźnie pokazywało, że Fin nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W drugim skoku uzyskał jednak nieimponujące 100 metrów.
Matti Hautamäki, Adam Małysz i Veli-Matti Lindström trafili na dobre warunki i dzięki swoim umiejętnościom wykorzystali je, jak można było. Także oni na konferencji prasowej wspominali, że warunki nie były do końca sprawiedliwe. Pozostaje mieć nadzieję na rewanż "poszkodowanych przez wiatr"... Mimo nierównych warunków inaugurację sezonu można uznać za udaną. W czołówce powtarzają się nazwiska dobrze znane z poprzednich sezonów, ale są i niespodzianki, jak Hiroki Yamada czy Clint Jones. Ciąg dalszy już jutro...
prosto z Kuusamo Ewa Ulińska