Kolejna wygrana Kamila Stocha jest doskonałym pretekstem do rozpoczęcia "Notatnika" od informacji o występach Polaków - a tych dzisiaj wyjątkowo dużo, bo i jubileusz wyjątkowy...
1.

POLONICA
  1. Kamil. Tylko fakty. Po pierwsze - to jubileuszowe, pięćdziesiąte zwycięstwo Polaka w Pucharze Świata. Szczegóły w polonikach poniżej. Po drugie - w tabeli wszech czasów Stoch awansował o kolejne trzy pozycje - jest już 34. Wyprzedził w piątek Rathmayra, Jandę i Opaasa, jest tuż za Romoerenem. Aby znaleźć się przed nim potrzeba mu albo dwóch wygranych, albo jednego zwycięstwa i trzech drugich miejsc.

    W klasyfikacji „tych, co na podium” (dzisiejsza wygrana była piętnastym „pudłem” Kamila w karierze), Stoch też jest już w czołowej pięćdziesiątce. Awansował na 46. miejsce, wyprzedzając m.in. Freunda, Hildego i Kuettela. Większą liczbą zwycięstw, ale zawsze. O tym, że Polak jest po Trondheim trzeci w generalce sezonu, nie piszę. Zostawiam to innym. Ja poczekam z określeniem i oceną miejsca w klasyfikacji do końca sezonu.

  2. Piotr. To był jego setny kontakt z Pucharem i 85. konkurs w karierze. Uczcił to w najlepszy możliwy sposób - piąty raz w sezonie znalazł się w czołowej dziesiątce. Zdobył też w Trondheim tyle punktów, że od piątku obecny sezon może śmiało nazywać najlepszym w karierze. Ma tej zimy na koncie 280 oczek wobec 267 zdobytych w sezonie poprzednim. No i równie ważne - po raz piętnasty z rzędu zdobył punkty.

  3. Dawid. Było przyzwoicie, a mogło być - tak jak z reguły - lepiej. Polak wpadł po piątku w wir trzynastek i ich wielokrotności. Trzynaście konkursów punktowanych, trzynaście nieudanych kwalifikacji i dwa razy po trzynaście zawodów głównych bez punktów. Czyli udział w 3 x 13-tu konkursach i 4 x 13 pucharowych podejść. Ale punktowanym miejscem, które dotąd najczęściej zajmował, nie jest trzynaste - tego nie zajął jeszcze nigdy. Natomiast siedemnaste, jak w piątek, zajmował już łącznie trzy razy. O awansie Kubackiego wśród polskich skoczków - zdobywców pucharowych punktów - poniżej.

  4. Maciek. Jedyne, co warto podkreślić, to fakt, iż od wczoraj ma więcej punktowanych, niż zakończonych bezpunktowo, konkursów. No i że pech może go opuścić już w Oslo. A wtedy to...

  5. Stefan. Lepsze dwa punkty niż nic. Ale nie wiem, czy te dwa punkty są warte nieobecności w Trondheim Bieguna. Żeby było śmieszniej, a może bardziej groteskowo: przez te dwa piątkowe punkcisze to jest trzeci najlepszy pucharowy sezon Stefana w karierze - po sezonach 2010/11 (95 oczek) i 2008/09 (51).

  6. Krzysztof. Trzeci najgorszy wynik Polaka w sezonie. To były już 25. zawody w jego karierze, w których nie zdobył punktów. Dwa konkursy wstecz pisałem, że może przegonić Hulę, jeśli chodzi o łączne pucharowe zdobycze punktowe w całej karierze. Dalej jestem pewny, że tak się stanie, ale mam już też pewność, że nie w tym sezonie.

  7. Na wspomniane wyżej pięćdziesiąt polskich wygranych złożyli się:

    Wygrane Polaków w Pucharze Świata
     
    zawodnik
     
    zwycięstwa
    1
    Adam Małysz
    Polska
    39
    2
    Kamil Stoch
    Polska
    7
    3
    Piotr Fijas
    Polska
    3
    4
    Stanisław Bobak
    Polska
    1


    Zajmujemy pod względem liczby pucharowych zwycięstw szóste miejsce. Do piątych Japończyków tracimy dziesięć, a nad siódmymi Słoweńcami mamy siedemnaście oczek przewagi.

  8. Punkty zdobyte w piątek przez Kubackiego spowodowały, że wyprzedził on w klasyfikacji najlepiej punktujących w Pucharze Polaków Łukasza Rutkowskiego. Czołówka najlepszych pod tym względem polskich skoczków wygląda jak następuje:

    Najlepiej punktujący w PŚ Polacy
     
    zawodnik
     
    punkty
    1
    Adam Małysz
    Polska
    13070
    2
    Kamil Stoch
    Polska
    3415
    3
    Piotr Fijas
    Polska
    1837
    4
    Robert Mateja
    Polska
    754
    5
    Stanisław Bobak
    Polska
    652*
    6
    Piotr Żyła
    Polska
    645
    7
    Maciej Kot
    Polska
    499
    8
    Wojciech Skupień
    Polska
    418
    9
    Stefan Hula
    Polska
    249
    10
    Krzysztof Miętus
    Polska
    221


    * - głowy nie dam

2.

Richard Freitag wywalczył w piątek swoje dziesiąte już pudło. Ciekawostkę stanowi fakt, że ani jedno z tych podiów nie było tym najniższym. Był to również już jego 55. punktowany konkurs. Niemiec ma niesamowitą końcówkę sezonu. Myślę, że to on - wraz z Ito - już do końca sezonu mogą być najgroźniejszym rywalem Kamila. No i, tradycyjnie, Kranjec w Planicy.

3.

Daiki Ito, tak jak w poprzednim sezonie na samym końcu zwyczajnie był spuchł, tak teraz rośnie w siłę z każdym skokiem i przed tą końcówką wydaje się być niezwykle mocny. Dobił w piątek, tak jak Stoch, do piętnastego podium w karierze. Wypada tylko żałować, że przez kontuzję nie mógł uczestniczyć w tym cyrku przez cały sezon.

4.

Dla Severina Freunda to był niewątpliwie dzień pełen mieszanych uczuć. Z jednej strony w 105. kontakcie i w setnym konkursie w karierze po raz 45. kończył w czołowej dziesiątce. Ale jednocześnie spadł z wirtualnego pudła tegorocznego PŚ. I niekoniecznie musi na nie wrócić.

5.

Ponad osiemset punktów w swojej karierze wywalczył już Andreas Wank. Dokładnie to 803. Po piątku ma na liczniku 55 punktowanych zawodów, z czego 25 kończył w trzeciej dziesiątce.

6.

W swoim 275. kontakcie z Pucharem i jednocześnie 245. konkursie Bobby Kranjec po raz czterdziesty znalazł się w dziesiątce, ale poza podium. Kolejne podium Słoweńca też będzie oznaczać „okrągłość”.

7.

Prevc, jak to Prevc - znów bardzo dobrze skakał i znów za słabo, żeby wskoczyć na podium. Wskakiwanie na pudło wychodzi mu, jak widać, dużo lepiej na imprezach mistrzowskich. Tam ma skuteczność rzędu kilkudziesięciu procent.

8.

W piątek miało miejsce setne podejście Tepesa do Pucharu. Uczcił to piątym najlepszym wynikiem w karierze. Końcówki sezonu nie ma może tak mocnej, jak Freitag, ale ostatnie trzy konkursy - nie powiem - palce lizać. I mam nadzieję, że to jednak bez udziału tatusia się odbyło.

9.

Noriaki Kasai ma od wczoraj w dorobku równo 9 600 pucharowych punktów. Punkty zdobywał w równo 350 konkursach. Byłaby heca, gdyby tak stanął jeszcze raz na podium. Miałby wtedy na liczniku 45 pudeł i 140 miejsc w dziesiątce. Ale na podium raczej nie stanie. A ostatnią szansę na wejście do dychy to będzie miał chyba w niedzielę. Na mamucie go na to - moim zdaniem - stać nie będzie na pewno.

10.

Dla Bardala to trzynaste miejsce nie było może jakimś szczególnie pożądanym, ale przy okazji po raz 150. znalazł się w czołowej dwudziestce zawodów. Poza tym 195. raz punktował. No i przybliżył się, znacząco, do trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej za ten sezon :)

11.

Andreas Stjernen w swoim 45. konkursowym występie po raz trzydziesty zdobył punkty. Ale żeby był z tego jakoś szczególnie zadowolony, to nie zauważyłem. Razem z Kotem i Wankiem trafili bowiem w drugiej serii na wyjątkowo paskudne warunki.

12.

To 25. taka sytuacja, że Schlierenzauer, wtedy kiedy punktuje, kończy konkurs poza czołową dziesiątką. Zawody w Trondheim były też jego piętnastym najgorszym punktowanym konkursem w karierze.

13.

Fettner startował wczoraj w konkursie po raz 115. Punkty zdobył siedemdziesiąt razy. Na podium, najniższym zresztą, był dotąd tylko raz.

14.

Juta Łataze po raz dwudziesty zakończył rywalizację w trzeciej dziesiątce. Można zapytać: no i co z tego? Właściwie nic.

15.

Estończyk Nurmsalu po raz okrągły, bo dwudziesty, nie dostał się do finału konkursu. Nieudanych kwalifikacji też ma okrągłą liczbę - piętnaście. Tylko punktowań na razie nie chce zaokrąglać. Od Lahti pozostaje na dwóch.

16.

Piętnasty raz natomiast nie udało się zapunktować Helwetowi Deschwandenowi. Do tego dziesięć razy oblał kwalifikacje i siedem razy uczestniczył w podziale punktów. Jak na drugie, aktualnie, narty kraju, to trochę licho. Szczególnie że kraj ma tradycje.

17.

Pierwsze narty kraju tym razem zupełnie się nie popisały. Po raz 45. Ammann nie dostał się do drugiej serii, w 290. konkursie w karierze.

18.

Danny Queck ma już na koncie dziesięć konkursów, w których zabrakło go w drugiej serii. Dużo, zważywszy że brał udział w zaledwie czternastu.

19.

Po konkursie w Kuopio pisałem o zbliżającym się kolejnym jubileuszu Morassiego. Tak jak przewidywałem, stało się to już w Trondheim. Włoch, startując w zawodach głównych po raz pięćdziesiąty, nie wywalczył punktów. Z takiej okazji parę liczb z nim związanych: ma na liczniku 134 pucharowe podejścia, 56-krotnie nie przeszedł eliminacji i tutaj jest niepodważalnym liderem. Startował w 78 konkursach. Jak łatwo skontatować z powyższego - 28 zawodów zakończył zdobyciem punktów. Tylko trzy razy był w dziesiątce (raz, w Oberstdorfie, stał na najniższym stopniu podium), siedem razy w drugiej i osiemnaście razy w trzeciej. Łączny jego dorobek punktowy to 330 punktów. Nie sprawdzałem, czy jest skoczkiem punktowo najsłabszym z „pudłujących”, ale nawet jak nie, to ścisła czołówka takich osobników murowana.

20.

To był 120. kontakt Lukasa Hlawy z Pucharem i jego setny konkurs w karierze. Muszę przyznać, że widziałem już bardziej udane jubileusze niż odpadnięcie z tej okazji, po raz 45. zresztą, w pierwszej serii.

21.

Trwa czarna, wręcz hebanowa, seria Koflera. To jego piąty z rzędu konkurs bez punktów. Jeszcze jeden statystyczny szczególik - Austriak podchodził w piątek do Pucharu po raz 245.


Zainteresowanych twórczością autora zapraszamy na jego blogi - marcopolo.salon24.plharem48.blog.onet.pl.