Po przerwie na mistrzostwa świata wracamy do znanego i lubianego cyklu. W dzisiejszym odcinku "Notatnika" będzie dużo o Niemcach, sporo o Polakach, trochę o Austriakach, a nawet Finach...
I. WYGRANI I NIE TYLKO

1.

Po treningach myślałem, że zacznę od naszych, ale się tym razem Niemcom - z urzędu - należy. A zaraz potem Norwegom. Nic okrągłego związanego z Freitagiem się nie da po ostatnich zawodach wymyślić. Ani to okrągła wygrana (3), ani okrągłe miejsce na podium (9), ani okrągłe miejsce w dziesiątce (27), ani okrągły konkurs, wszystko jedno czy punktowany (53), czy w ogóle (59). A napisać trza było. To napisałem. Ścichapęk. Wszyscy mówili o Stochu, a ten wziął i wygrał. Drugi raz z rzędu zresztą. Jak wygra po raz trzeci, to - niezależnie od występu Polaka - wyprzedzi go w generalce.

2.

Freund jest setnym Niemcem w historii, który zajął najniższy stopień podium. To znaczy najniższe podium jest równo setne, ale oczywiście nie aż stu skoczków je zajmowało, bo niektórzy byli tam po kilka razy. Choćby Freund właśnie. Na najwyższym pudle może już nie tak równo, ale też okrągło i sporo lepiej. Wczorajszy Freitag to już 115-ta bytność Niemca na pucharowym „szczycie”.

3.

Jeszcze o Freundzie, bo jest po niedzieli bardziej okrągły od Freitaga. To jego piąte podium w tym sezonie. Strasznie symetryczny się zrobił w tym względzie: 2-1-2. No i przekroczył, o osiem oczek, barierę 2 500 pucharowych punktów w karierze. Ładny wynik, nie powiem.

4.

Ostatnie zdanie o Niemcach. Dwudziesty raz w drugiej dziesiątce skończył konkurs Andreas Wank, przy czym aż siedem razy dokonał tego w tym sezonie.

5.

Norwegowie mają po niedzielnym konkursie łącznie na koncie 320 podiów, przy czym po raz 115-ty udało im się wywalczyć miejsce drugie.

6.

Wychodzi mi, że Bardal miał w niedzielę 250-ty kontakt z Pucharem. Był to jego 245. konkurs w życiu. Uczcił go w ten sposób, że nie pozwolił się Schlierenzauerowi cieszyć jeszcze ze zdobycia Kryształowej Kuli. Oczywiście wszyscy wiemy, że Austriak ją zdobędzie, ale teoretycznie Norweg ma jeszcze szanse mu na to nie pozwolić. Trzeci Jacobsen już nie.

7.

A propos Jacobsena. Po niedzieli ma na koncie równo 4 500 pucharowych punktów. To była jego 130-ta przygoda z Pucharem i 75-ta obecność w czołowej dziesiątce. Podobnie jak Freund, po raz piąty w tym sezonie znalazł się na podium.

8.

Tomek Hilde w swoim 145. konkursie w karierze po raz 120. punktował.

9.

Polonica:
  1. Kamil. Cóż, czołówka Pucharu - zamiast się przybliżyć - odjechała. I jeszcze ten Freitag, który jest tylko pięć punktów z tyłu. Teraz trzeba pokazać charakter. Kołki w zęby i tempo 22. Mistrzostwa świata nikt już mu nie odbierze, ale mistrzowi wypada wygrać parę konkursów w Pucharze. A zostało tylko pięć... Ze statystycznego punktu widzenia Polak brał udział w swoim 165. konkursie w życiu. I tyle.

  2. Maciek. W swoim trzydziestym punktowanym konkursie Polak osiągnął trzeci najlepszy wynik w karierze. Po takich sobie występach na dużej skoczni w Predazzo ewidentnie wrócił do świetnej dyspozycji. Mam nadzieję, że po Kuopio Maciek i jego kibice będą jeszcze bardziej zadowoleni niż dziś.

  3. Piotrek. Nasz „chłopek-roztropek” ma od niedzieli na koncie równo sześćset punktów zdobytych w pucharowej rywalizacji. Z tego ponad pięćset zdobył w tym i poprzednim sezonie. W drugiej dziesiątce znalazł się wczoraj po raz piętnasty w życiu. Szkoda, że jest taki nierówny. To różni, niestety, skoczka klasowego od takiego sobie.

  4. Krzysiek wyrównał bilans swoich punktowanych i niepunktowanych konkursów. Jest 23:23. Przekroczył też barierę stu punktów w tym sezonie i wyprzedził tym samym w klasyfikacji Dawida, który stoi na tych swoich równych stu punktach niczym przysłowiowy... zepsuty zegarek. To była już 65. przygoda Miętusa z Pucharem. Z ciekawostek może jeszcze dodam, że Miętus osiągnął wczoraj liczbę punktów (221), z jaką Hula zaczynał sezon. Ponieważ Stefan skacze, jak skacze, a forma Krzyśka jest w miarę stabilna, nie będzie specjalnie dziwić - przynajmniej mnie - jak za jakieś dwa konkursy zakopiańczyk wyprzedzi w końcu szczyrkowianina. Dzieli ich aktualnie 26 punktów. Tyle, ile Stefan uciułał od początku sezonu.

  5. KubackiHula - najlepiej jak nic nie napiszę. Chociaż w zasadzie o Stefanie, którego nie wiem za co, ale ewidentnie lubię, jedno zdanie. Jeśli w Kuopio będzie skakał jak dotąd, to w try miga do Polski, a w zamian ktoś, kto nie będzie sprawiał, że robi łaskę, bo posadzi cztery litery na desce. Startowej, rzecz jasna.

10.

W 125. punktowanym konkursie Daiki Ito zmęczył w końcu w tym sezonie granicę stu punktów. Ma ich w tym sezonie na koncie dokładnie 110 i właśnie wyprzedził zarówno Miętusa, jak i Kubackiego.

11.

To już 95. raz, kiedy Noriaki Kasai zajmuje miejsce w dziesiątce, a nie staje na podium. Na podium, które po raz ostatni wywalczył w sezonie 2009/10. W tym sezonie tego typu fakt, jak w Lahti, ma miejsce po raz trzeci. Miejmy nadzieję, że nie ostatni.

12.

Taku Takeuczi kończył zawody w drugiej dziesiątce już 25 razy. Szczerze pisząc, spodziewałem się po nim w Lahti dużo więcej.

13.

W swoim 175. kontakcie i 160. konkursie w karierze Denis Korniłow po raz 105. zdobył punkty. Ale dziesiątego razu w dziesiątce jak nie było, tak nie ma.

14.

Po nieudanym niedzielnym konkursie Rosjanin Romaszow ma w CV 16 podejść do Pucharu, z czego osiem kwalifikacji przeszedł, a osiem nie. Z ośmiu konkursów cztery skończył bez punktów, a cztery z punktami. Ale czwórkowym skoczkiem bym go na razie nie nazwał.

15.

Kaarel Nurmsalu w swoim dwudziestym konkursie po raz drugi w życiu i drugi z rzędu punktował. Była to jego 35. przymiarka do Pucharu.

16.

Słoweńców punktowało aż pięciu, ale najlepszy, Peter Prevc, był dopiero osiemnasty. Dlatego więcej miejsca poświęcę tylko debiutantowi. Reszta, tym razem, nie zasłużyła. Niemal tak skuteczny jak Krzysztof Biegun w Oberstdorfie okazał się być w Lahti Andraz Pograjc. Nawet mi się wydawało przez chwilę, że jest równie skuteczny. Ale przypomniałem sobie, że przecież w ostatnich kwalifikacjach poprzedniego sezonu młody Słoweniec skończył na 34. miejscu. I wychodzi, że owszem - jest bardzo skuteczny w zdobywaniu punktów w Pucharze - ale do Bieguna to ma jeszcze jak stąd do... hoho... :)

17.

Schlierenzauer po raz dwudziesty w karierze kończył zawody w drugiej dziesiątce. To, co dla innych jest sukcesem, dla niego już niekoniecznie. Niedzielny wynik to jego drugi najgorszy wynik w sezonie. A w życiu osiągnął tylko piętnaście gorszych rezultatów.

18.

Na ostatnie pięć konkursów, w których brał udział, Andreas Kofler nie znalazł się w finale aż w czterech przypadkach. Tak źle nie skakał od czterech lat. Ale wtedy właśnie w Lahti się przełamał. Teraz też, ale wygląda, że raczej na pół. Widoków wyjścia na prostą żadnych - autentycznie. Nie wiem, czy to nie koniec kariery. Drugi Hannawald czy co?

19.

Dla zwiększenia objętości tekstu:
  1. Atle Pedersen Roensen zaliczył dwudziesty konkurs.

  2. Velta punktował już 45 razy.

  3. Deschwanden startował trzydziesty raz w Pucharze i dwudziesty raz w konkursie.

  4. 25. styczność z Pucharem przeżywał w Lahti Junsziro Kobajaszi.

  5. Loitzl zaliczył 330. udokumentowane przeze mnie podejście do Pucharu.

  6. Hayboeck wystąpił dotąd w 45 konkursach.

Bez specjalnych efektów to wszystko.

II. CAŁKIEM PRZEGRANI

1.

Rosliakow po piątkowych eliminacjach ma tyle samo punktowań, co nieudanych kwalifikacji - po 27. Uczestniczył dotąd w 68 konkursach, ale jak przez najbliższe dwa tygodnie dalej będzie skakał tak jak w Lahti, to w tym sezonie do siedemdziesiątki nie dobije. Się mnie wydaje.

2.

Okrągły, dwudziesty, raz nie przeszedł kwalifikacji Władimir Zograw(f)ski. To oczywiście jego zdecydowanie najlepszy dotąd sezon w karierze, ale „Francy z Lahti” wciąż, jak widać, rozgryźć nie jest w stanie.

3.

Zdecydowanie nie potrafi wrócić po kontuzji do formy sprzed roku, czy nawet sprzed dwóch, Anssi Koivuranta. On też „świętował” w piątek okrągłość. Po raz piąty nie znalazł się w konkursie. To jego drugie pucharowe kwalifikacje w tym sezonie i drugi raz w nich odpada. Kryzys u Finów musi sięgać zenitu, skoro Niemelä zdecydował się sięgnąć po będącego zupełnie bez formy rekonwalescenta.

4.

Jeszcze gorzej od Koivuranty spisał się inny fiński rekonwalescent, Ville Larinto. Nie dość że równie beznadziejnie skoczył, to jeszcze okazało się, że skakał w gaciach a’la Nagiller und Liegl 2002. Zapomniał biedak, że Finów za takie gacie dyskwalifikują. To był 45. kontakt Fina z Pucharem. W swoich 58. dotychczasowych podejściach do Pucharu skoczek Suomi punktował dokładnie połowę razy. Bardzo wątpię jednak, by w tym sezonie udało mu się znaleźć w drugiej serii jubileuszowy, trzydziesty, raz. Patrząc na to, co prezentuje Larinto obecnie, dojście do takiego wniosku nie jest specjalnie trudne.

5.

Jakub Janda. Tak po prawdzie, to nie wiem, o co temu gościowi w tej chwili chodzi. Podejrzewam, że o to, żeby wykazać, że w skokach równie łatwo przeistoczyć się z doktora Jekylla w Mr Hyde’a, jak w życiu. Jeśli tak, to można z czystym sumieniem stwierdzić, że Czech odniósł był w ostatnich kilku tygodniach w tym zakresie definitywny sukces. A statystycznie? 310. kontakt z Pucharem. Piąty raz w tym sezonie nie udało mu się przebrnąć eliminacji. Jak się nic nie zmieni, to jeszcze przed Planicą będzie „świętował” mocno okrągłe zawalone kwalifikacje. Jak go Jiroutek wcześniej nie wyśle do domu.

6.

Nie zasypia gruszek w popiele Andrea Morassi. Rekordzista w liczbie oblanych kwalifikacji śrubuje swój rekord do nieprzytomności. Jego licznik pokazuje, że miało to miejsce już po raz 56. Zaczynam podejrzewać, że on to robi specjalnie. Ciekawe, kto mu to sponsoruje? :).

7.

Dołożył do pieca, nie pierwszy raz w tym sezonie zresztą, Anders Fannemel. Jak stanął po Zakopanem na równych pięciuset pucharowych punktach w karierze, tak nawet nie drgnie. Coś mi się wydaje, że - mimo doskonałego początku sezonu - po równie słabym, co w Lahti, występie w Kuopio, Norweg niekoniecznie musi wystąpić na swoich pucharowych śmieciach.

8.

Reruhi Szimizu, tak jak Koivuranta, ma od piątku na koncie pięć nieudanych kwalifikacji. Potrzebował na to jednak prawie trzy razy mniej (bo tylko szesnastu) kontaktów z Pucharem. Co - w sumie - i tak, jak na początek, wygląda nie najgorzej.

9.

Asikainen po raz dziesiąty nie zdobył w konkursie punktów. Nie jest w stanie ciągnąć kolegów do przodu. Raczej do nich dołącza. Żeby Finowi było raźniej, do drugiej serii solidarnie nie wszedł też Muotka. Po raz 25. w karierze.

10.

Zupełnie nieudany okazał się ten konkurs również dla Vincenta Descombesa. Tym bardziej musi mu być przykro, że był to jego dziewięćdziesiąty konkurs w karierze i jednocześnie 140. podejście do Pucharu.

11.

Austriacy. Największym kryzysem w historii tego chyba nazwać nie można, bo tydzień temu zostali zespołowym mistrzem świata. Ale wesoło nie mają. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek żaden nie prezentował klasy uprawniającej do bicia się o miejsce w czołówce. A wczoraj tak było. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Już we wtorek następne zawody.


Zainteresowanych twórczością autora zapraszamy na jego blogi - marcopolo.salon24.plharem48.blog.onet.pl.