Mimo że mistrzostwa świata w Val di Fiemme przeszły już do historii, nie cichną echa skandalu związanego z wynikami konkursu drużynowego.
Po nieporozumieniach i błędach, jakie miały miejsce podczas sobotniego konkursu drużynowego na dużej skoczni, coraz więcej osób mówi o tym, iż nowy system naliczania punktów nie sprawdza się przy tak "elastycznej" dyscyplinie sportu, jaką są skoki narciarskie. Swoją opinię w tej sprawie wygłosił nawet prezydent Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), Gian Franco Kasper.

Do tej pory nigdy nie zdarzyło się podczas zawód tak wysokiej rangi, aby medale były przyznawane jednym zawodnikom, a kilka minut później odebrane i przyznane innym. Nigdy też żadna z dotychczasowych decyzji sędziów nie wywołała takiego zamieszania, jak ta o odebraniu medalu kadrze Norwegii i przyznaniu go Polakom. Po tym, jak Norwegowie niemalże dosłownie dostali przysłowiowym "obuchem w głowę", cała idea nowego systemu naliczania punktów legła w gruzach. W założeniach miał to być bowiem system sprawiedliwy, w jak najdokładniejszy sposób "rozliczający" zawodników ze sprzyjającego wiatru czy dłuższego najazdu na próg. Tym razem jednak ten system zawiódł i pech chciał, że stało się to podczas zawodów rangi tak wysokiej, jak mistrzostwa świata.

- W tym wypadku nie zawiódł cały system. Tutaj mieliśmy do czynienia z błędem ludzkim. Taka sytuacja mogła się przytafić każdemu, chociaż oczywiście nie powinnna mieć miejsca - skomentował całe zajście Gian Franco Kasper, prezydent FIS. - Z drugiej strony to, co się stało, pokazało jedynie, że kwestia tego systemu punktowego nie jest sprawą zamkniętą. W najbliższym czasie znów musimy podjąć ten temat i zastanowić się poważnie, czy ten system jest najlepszym rozwiązaniem. Większość z nas nie jest jego zwolennikami - przynajmniej w obecnie funkcjonującej wersji. Myślę, że w tej kwestii wiele jeszcze zostało do poprawienia.

Podczas konferencji prasowej podsumowującej całe mistrzostwa Kasper obiecał, że sprawa systemu naliczania punktów zostanie poruszona na najbliższym zjeździe delegatów FIS już nadchodzącą wiosną. Nie należy się jednak spodziewać ulepszeń idących w kierunku uproszczenia systemu i sprawienia, że stanie się bardziej przejrzysty dla widza, ale wręcz przeciwnie, system ma zostać tak dopracowany, że stanie się "matematycznie niezawodny". Dlatego system i sposób naliczania punktów pozostanie w dalszym ciągu dla fanów skoków narciarskich przysłowiową "czarną magią".

To jednak nie jedyne zmiany, jakie mają zostać poddane dyskusji na konferencji FIS. Kasper chce póść o krok dalej i zrezygnować z sędziów oceniających styl skoków.

- Mam nadzieję, że po trzydziestu latach uda nam się w końcu zrezygnować z sędziów. Póki co wszystko zmierza w tym kierunku. Żeby nie wprowadzać jednak całkowitej rewolucji w ciągu jednego sezonu myślimy o zrezygnowaniu z trzech lub czterech sędziów. Jeden lub dwóch arbitrów potrafi w zupełności stwierdzić, czy zawodnik lądował z telemarkiem, czy nie. Musimy jak najszybciej pozbyć się kabaretu, który w ostatnich sezonach towarzyszy skokom narciarskim - dodał na zakończenie Kasper.