Z inicjatywy telewizji RTL w Berlinie odbyła się wielka impreza sportowo-charytatywna. Bezpośrednio przed Bramą Brandenburską wybudowano tymczasową skocznię o punkcie K ok. 20 m. W zawodach udział wzięły bardzo różne osoby: od skoczków kadry narodowej, przez młodych zawodników z okolic i znanych sportowców innych dyscyplin, aż po zupełnych amatorów (w Niemczech traktowanie skoków na wpół rekreacyjnie już się przyjęło, organizowane bywają kursy, podczas których młodzież i dorośli mogą spróbować swoich sił na malutkiej skoczni) - w tym reporterów RTL. Najbardziej znany "RTL-owiec" związany ze skokami - były skoczek, a dziś komentator, Dieter Thoma - nie skoczył i przy okazji nieco skarcił imprezę, stwierdzając głośno, że skocznia nie wydaje mu się bezpieczna. Warunki nie były zresztą dobre, wiał dość silny, zmienny wiatr.
Dochód z imprezy ma być przeznaczony dla ubogich dzieci w krajach dotkniętych wojnami. W tym konkretnym wypadku przyjęto niezwykły, ale widowiskowy system zdobywania pieniędzy. Każdy metr uzyskany przez dowolnego profesjonalnego lub amatorskiego skoczka przeliczono na pieniądze. Sam wstęp na zawody był bezpłatny - trudno ograniczyć wstęp na coś, co odbywa się w środku miasta, na wielkiej, choć na ten czas zamkniętej, alei...
Zaowdy podobały się i jeden z dziennikarzy RTL zdążył juz rzucić pomysł: Puchar Świata w Berlinie! Choćby Martin Schmitt odniósł się do pomysłu z zaciekawieniem, uznał, że byłoby to zabawne. Sama mimo całej sympatii do Niemiec nie byłam nigdy w Berlinie, nie znam ukształtowania tego miasta, nie mogę więc orzec, czy zbudowanie tu dużej skoczni byłoby możliwe, czy też jest to pomysł z gatunku "Olimpiada w Zakopanem".
Niemcy znają już tego rodzaju imprezy, latem jeździła po kraju "Największa na świecie przenośna skocznia" (ok. 12 m). Zawody berlińskie różnią się oczywiście od tego objazdu choćby przez towarzyszący im szczytny cel. Jednak warto spojrzeć na to z punktu widzenia kibica, który chciałby mieć okazję skoczyć... Nie ma w Niemczech miejsca, które byłoby naprawdę bardzo oddalone od jakiejkolwiek skoczni. W Polsce czynne skocznie znajdują się właściwie wyłącznie na południu kraju, drogi są w złym stanie, żadna przenośna skocznia ich nie nawiedza... Może warto prosić o taką imprezę i u nas - "damy pieniądze ochoczo, tylko dajcie nam choć na chwilkę skocznię..."?